Mocny kandydat do tytułu najgorszego nowoczesnego silnika. EcoDiesel to mina

5 miesięcy temu

Kupiłeś sobie Jeepa z silnikiem EcoDiesel? A może ściągnąłeś zza oceanu RAM-a z taką jednostką napędową? Lepiej przygotuj się na problemy, bo na pewno nadejdą.

To nie takie proste, żeby zbudować naprawdę dobry silnik – mocny, oszczędny, trwały, niezawodny itd. No okej, jeżeli jest naprawdę mocny to można przymknąć oko na oszczędność, a jeżeli jest naprawdę oszczędny, to topowe osiągi w klasie też nie będą priorytetem. Ale to serio dość trudna sprawa.

Przyzwyczailiśmy się też jednak, iż wcale nie tak łatwo zrobić silnik, który jest naprawdę zły. Miewa głupie awarie? A może koszmarnie razi kulturą pracy, a raczej jej brakiem? O, albo chociaż wymaga wyciągania go z auta, by przeprowadzić drobne czynności serwisowe?
I na to wszystko wchodzi Stellantis i mówi „potrzymaj mi PureTecha”.

Sen z powiek spędza 3-litrowy silnik nazwany EcoDiesel

Tu pod maską Jeepa Grand Cherokee.

Już samo Eco w jego nazwie jest interesujące i śmieszne, ponieważ silnik EcoDiesel dotknięty jest kampanią serwisową związaną z nielegalnym oprogramowaniem służącym do oszukiwania podczas testów emisji spalin w autach z roczników 2014-2016. Coś jak dieselgate, znowu.

Ale oszukiwanie na testach to oczywiście najmniejszy problem. Większy jest taki, iż produkowane przez VM Motori silniki EcoDiesel trapione są przez liczne awarie, które dzielą się na dosyć poważne i bardzo poważne. Przykładowo mamy tu problemy z chłodnicami oleju oraz chłodnicami spalin w zaworach EGR, poza tym ze względu na spartaczony układ smarowania silniki te lubią się przycierać lub po prostu zatrzeć raz a dobrze.

Mało? To proszę bardzo, typowych usterek i problemów pozostało więcej

Koło zębate jednego z wałków rozrządu może się… ślizgać. jeżeli kończyłoby się na rozregulowaniu faz to byłoby jeszcze znośnie, ale – jak możecie się spodziewać – robi się z tego problem znacznie poważniejszy, bo po prostu silnik jest demolowany, zawory zderzają się z tłokami, łamią się też popychacze zaworów. I nie bardzo jest jak się przed tym uchronić, tym bardziej iż te silniki zaprojektowano (zaprojektowano, dobre sobie) do pracy, a nie do wożenia czterech liter tu i ówdzie. A praca pod dużym obciążeniem jeszcze przyspiesza to, co nieuniknione.

TO przez cały czas NIE WSZYSTKO

Regularnie zdarza się, iż opisane wyżej problemy skutkują tym, iż miska olejowa zmienia swą rolę i prócz oleju mieści też różne interesujące kawałki metalu z silnika. Na przykład kawałki łożysk korbowodów, bo one też mają mierną trwałość. Do tego silniki EcoDiesel są znane z zalepiania się nagarem, a jeżeli ktoś chce się zająć naprawami, to spora grupa części nie jest możliwa do zamówienia w ASO – bo nie i już.

Przy tych wszystkich problemach jednostki 1.2 PureTech i 1.6 THP jawią się jako zupełnie bezproblemowe, super-trwałe silniki, które można kupować w ciemno. (Jeśli zacząłeś w to wierzyć, to na wszelki wypadek powiem, żebyś natychmiast przestał).

Jeśli więc właśnie myślisz o zakupie auta z takim silnikiem – przestań. Kup benzyniaka lub coś od konkurencji. A jeżeli już pod twoim domem taki EcoDiesel stoi… niech bogowie mają cię w opiece, przyda ci się to.

Idź do oryginalnego materiału