Mercedes-Benz EQA 350 4MATIC to nie moja bajka, ale jak kupować, to właśnie tę wersję

1 rok temu
Zdjęcie: Mercedes-Benz EQA 350 4MATIC


Jako wielki fan aut z gwiazdą i sympatyk samochodów na baterie, z przykrością oznajmiam, iż Mercedes-Benz EQA nie jest autem, za które dałbym się pokroić. Doszedłem do tego wniosku już po pierwszym spotkaniu z tym modelem. Spodziewałem się, iż topowa odmiana 350 4MATIC, z którą spędziłem kilka zimnych dni, zmieni moje nastawienie, ale tak się nie stało. Gdzie zatem leży problem? Wydaje mi się, iż nie trzeba go daleko szukać.

Szczerze mówiąc, nie wiem skąd u mnie tyle sympatii do samochodów z gwiazdą. Nikt w rodzinie nie miał Mercedesa, a do luksusowych limuzyn też nigdy mnie nie ciągnęło. Wszystko zmieniło się chyba w chwili, gdy kokpity nowych modeli stały się cyfrowe, a multimedia bardziej rozgarnięte od przeciętnego 15-latka. Jak się jednak okazuje, podobnie jak zalety, widzę także wady, a Mercedes-Benz EQA, jakby nie patrzeć, trochę ich ma.

Tylne światła i zielone tablice pozwolą rozpoznać go z kilometra

Mercedes-Benz EQA 350 ma wady [szok]. Oto kilka z nich

Podobnie jak reszta kompaktów ze Stuttgartu, najmniejszy elektryczny crossover cierpi ma problemy natury jakościowej. Rzecz jasna, jak na auto tej klasy, wykonane jest z wysokiej jakości materiałów, jednak nie wszystko jest spasowane tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Mowa tu chociażby o tunelu środkowym, który nie dość, iż rysuje się od samego patrzenia, to na dodatek cały się rusza i momentami skrzeczy. Podobne odgłosy dochodzą czasami z okolic ekranów i boczków drzwi. Zwłaszcza, gdy leci nasz ulubiony kawałek. Nie przepadam też za bardzo za odgłosem pasa bezpieczeństwa, uderzającego w osłonę słupka B przy fotelu pasażera. Nie bardzo jest z nim co zrobić, a gdy już jedziemy po dziurach, to stukanie bywa całkiem natarczywe.

Zdarza się też, iż inteligentny asystent głosowy nie do końca nas rozumie. Wynika to poniekąd z faktu, iż system MBUX (Mercedes-Benz User Experience) potrzebuje spędzić z nami trochę czasu, żeby się nas „nauczyć”. Zarówno nawyków jak i wymowy, dlatego w autach prasowych ciężko się gwałtownie poznać. Obsługa systemu mogłaby być nieco bardziej intuicyjna, choć ja po przetestowaniu już kilkunastu modeli z gamy, potrafię się w nim odnaleźć.

Ostatnią i niewątpliwie największą wadą Mercedesa EQA jest to, że nie jest samochodem stworzonym od podstaw. To w gruncie rzeczy GLA, któremu podmieniono silniki i przemodelowano przód z tyłem. A czy to ma w ogóle jakieś znaczenie? Oczywiście, ponieważ przeprojektowane podwozie nie jest w stanie ukryć masy tak dobrze, jak auta zbudowane od zera. Zobaczcie tylko, jak wypadła próba hamowania.

To bardzo niepozorna, różowa rakieta

Jeżeli obejrzałeś ten materiał, to wiesz, iż Mercedes-Benz EQA 350 4MATIC przyspiesza do pierwszej „setki” znacznie szybciej, niż zaprezentowany 25 lat temu Mercedes-Benz SL 500 z 5-litrowym V8. Po samochodzie pokrytym różowo-złotym lakierem z felgami ozdobionymi niebieskimi wstawkami, chyba nikt się tego nie spodziewa. A jednak! Dwa silniki elektryczne (po jednym na oś) robią tu robotę.

Topowy wariant elektrycznego EQA generuje prawie 300 KM mocy i momentami ponad 500 Nm momentu obrotowego. Przy energicznym zrywie spod świateł potrafi trochę mielić kołami, choć już na starcie czuć, iż więcej mocy trafia tu na przód. Kiedy już jedziemy, o zrywaniu przyczepności nie ma mowy. Napęd 4MATIC, choć zupełnie inny niż w klasycznych spalinówkach, dobrze radzi sobie z dystrybucją momentu obrotowego na poszczególne koła i nie dopuszcza do niebezpiecznych sytuacji.

Jazda elektrykiem to przyjemne z pożytecznym

Jazda elektrykiem jest przyjemna z kilku powodów i chyba każdy, kto kiedyś miał z takim styczność, ma na ten temat podobne zdanie co ja. Przede wszystkim w aucie jest cicho, a przebijanie się po zakorkowanym mieście nie zmusza nas do słuchania silnika benzynowego kręcącego się na obrotach. Ponadto, często choćby te bazowe warianty są już na tyle żwawe, by sprawnie przeskakiwać po pasach. Często nie jest to konieczne, bo na wielu ulicach, śmigamy buspasami.

Co więcej, wiele aut, podobnie jak Mercedes EQA, ma kilka poziomów rekuperacji (odzyskiwania energii po odpuszczeniu gazu), co w gruncie sprawia, iż hamulca będziemy zmuszeni użyć tylko w bardzo awaryjnej sytuacji. Finalnie po relaksacyjnej rundce po mieście, stajemy w strefie płatnego parkowania i po prostu odchodzimy – parkowanie (jeszcze) jest darmowe.

Jest też druga strona medalu

Na koniec najfajniejsze jest chyba to, iż auta elektryczne nie generują niepotrzebnego hałasu i lokalnych emisji. Owszem, w naszym kraju do ich ładowania wykorzystujemy przede wszystkim węgiel, ale to temat na zupełnie inną okazję. Dodatkowo nie trzeba przejmować się wymianą oleju i naprawą turbiny, bo jedyne czego musimy pilnować, to by nie skończył się płyn do spryskiwaczy. Brzmi jak niebo na ziemi, ale ten medal ma też drugą stronę.

Mowa tu chociażby o kolejkach pod ładowarkami i częstych awariach stacji ładowania. Kiedy nie mamy możliwości ładowania się w domu, obcowanie z elektrykami staje się o wiele mniej przyjemniejsze. Wówczas trzeba zmarnować kilkaset minut na bezczynnym czekaniu lub zwiedzaniu galerii. W najlepszym przypadku znajdziemy coś interesującego w kinowym repertuarze.

Jego problemem jest kolejna litera alfabetu

W Mercedesie EQA nie zabraknie miejsca na czterech dorosłych pasażerów. Znajdzie się też odpowiednia liczba gniazd do ładowania mobilnych urządzeń. Nie zabraknie również przestrzeni na kilka kabinowych walizek, by wyruszyć w podmiejskie strony. Moim zdaniem największym problemem Mercedesa EQA, który podobnie jak inne elektryki nie potrafi dowieźć polską zimą deklarowanego zużycia (17,5 kWh/100 km) ani przejechać na jednym ładowaniu deklarowanego dystansu (do 435 km), jest kilka młodszy od niego Mercedes-Benz EQB.

W praktyce różnią się tylko jedną literą, ale w rzeczywistości różnica jest ogromna. Model EQB jest większy, dłuższy, szerszy i lepiej się prowadzi, mimo faktu, iż również bazuje na spalinowym GLB. Co więcej, w żadnej kwestii nie jest od pierwszego gorszy, a opcjonalnie potrafi przewieźć do 7 pasażerów. Ma przy okazji nieco większy bagażnik (495 litrów). A różnica w cenie? W przypadku tych topowych wariantów 350 4MATIC, które rozwijają moc 292 KM i 520 Nm, to zaledwie 9200 złotych.

Mercedes-Benz EQA – ceny w Polsce

WersjaMoc0-100 km/hZasięgCena
EQA 250190 KM i 385 Nm8,6 sdo 492 km233 500 zł
EQA 300 4MATIC228 KM i 390 Nm7,7 sdo 435 km245 500 zł
EQA 350 4MATIC292 KM i 520 Nm6,0 sdo 432 km258 200 zł
W kabinie nie ma nic nowego, ale ja bym tu nic nie zmienił

Mercedes-Benz EQA 350 4MATIC nie zdobył mojego serca

Elektryczny crossover z gwiazdą, jak każdy inny nowy Mercedes, daje poczucie bezpieczeństwa, luksusu i pewności siebie. Dodatkowo za tak skonfigurowanym autem kobiety się oglądają (a może chodziło o mnie?) i szczerze uśmiechają. Nie jestem zdziwiony, bo podobnego koloru prawdopodobnie jest ich ulubione proseczko.

Mogę stwierdzić, iż to samochód atrakcyjny, ale nie wszystkich omami swoim słodkim wyglądem. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kilka droższy Mercedes-Benz EQB oferuje (o wiele) więcej przestrzeni i miejsc siedzących. To sprowadza nas do tego, iż nie widzę w swoim garażu miejsca dla EQA. Może jest zgrabniejszy i może choćby ładniejszy od kanciastego „B”, ale moim skromnym zdaniem, żaden samochód z elektrycznej rodziny EQ nie grzeszy urodą.

Idź do oryginalnego materiału