
Rynek półciężarówek jest coraz bardziej rozbudowany, co sprawia, iż udziały zaczynają się rozdrabniać. Wśród debiutantów znajdziemy chiński model, który chce zdobyć popularność w naszym kraju. Maxus T60 ma kilka mocnych argumentów, które mogą przekonać do odwiedzenia salonów i porzucenia planów o zakupie renomowanych konkurentów.
Maxus T60 wygląda przyzwoicie
Zacznijmy od tego, iż marka oferująca ten samochód należy do koncernu SAIC, czyli jednego z największych potentatów przemysłu motoryzacyjnego z Państwa Środka. Za import jej produktów w Polsce odpowiada RSA, czyli nordyckie przedsiębiorstwo zajmujące się również dystrybucją pojazdów innych firm (np. JAC i BYD). Maxus T60 dołącza więc do szerokiej floty.
Stylistyka tego modelu jest przyzwoita i nie odbiega atrakcyjnością od europejskich czy japońskich rywali. Pas przedni z charakterystycznymi światłami LED pod krawędzią maski i głównymi reflektorami umieszczonymi w zderzaku przywodzi na myśl Mitsubishi L200.

Różnicę stanowi jednak prostokątny, szeroki grill o charakterystycznej fakturze. Nieco niżej wkomponowano masywną, plastikową osłonę. Warto dodać, iż zwis przedni jest krótki, co podkreśla terenowe zdolności auta.
Profil jest dokładnie taki, jakiego każdy spodziewa się w pick-upie. Kabina odcina się od całej reszty. Tył jest bardzo prosty, dlatego trudno mówić o oryginalności. Znajdziemy tu pionowe lampy i szeroką klapę skrzyni załadunkowej.
Udane wnętrze
Kabina tego samochodu robi naprawdę dobre wrażenie. Maxus T60 oferuje kokpit, który mógłby trafić choćby do SUV-ów. Ocena jakości materiałów poprzez zdjęcia nie jest możliwa, ale wydają się całkiem niezłe. Są tu choćby starannie poprowadzone szwy. Co istotne, fortepianowej czerni jest niewiele. I bardzo dobrze.
Zegary zostały osadzone w jednej ramce z ekranem multimedialnym, co jest popularnym zabiegiem w licznych modelach różnych marek – na przykład w Hyundaiu. Mają oczywiście cyfrową formę. Przed nimi została zamontowana kierownica z szerokim wieńcem i fizycznymi przyciskami.

Wspomniany ekran multimedialny ma odpowiednią rozdzielczość i nowoczesny interfejs. Pod nim znalazły się dotykowe przyciski od sterowania temperaturą i siła nawiewu. Warty uwagi jest wysoki tunel środkowy z indukcyjną ładowarką, dużą półką i jeszcze większym podłokietnikiem.
Przestrzeni jeszcze nie da się ocenić, ale podejrzewamy, iż jest bardzo zbliżona do tej w Toyocie Hilux czy Fordzie Rangerze. Pozostaje mieć nadzieję, iż przegrodę osadzono na tyle daleko, by kąt pochylenia oparcia był komfortowy.
Warta uwagi jest także skrzynia ładunkowa. Jej wymiary to 1485 milimetrów długości, 1510 milimetrów szerokość i 530 milimetrów wysokości. Ładowność wynosi 1050 kilogramów. Z kolei długość całkowita pojazdu to 5395 milimetrów.
Ile kosztuje Maxus T60?
Co ciekawe, producent oferuje od razu topową wersję wyposażeniową. Obejmuje ona m.in.: cyfrowe wskaźniki, dotykowy ekran multimedialny, skórzane fotele, podgrzewane i elektrycznie sterowane fotele, kamery 360 stopni, światła LED, relingi dachowe, elektrycznie sterowane lusterka i adaptacyjny tempomat.
Maxus T60 występuje z jednym silnikiem. To dwulitrowy, podwójnie doładowany diesel generujący 215 koni mechanicznych i 500 niutonometrów. Za przenoszenie mocy na obie osie odpowiada ośmiobiegowa skrzynia automatyczna.
Co istotne, napęd jest dołączany. Dysponuje również blokada mechanizmu różnicowego tylnej osi. Osiągi japońskiego pick-upa nie zostały ujawnione. W oficjalnym komunikacie ujawniono jedynie średnie zużycie paliwa wynoszące 9,1 litra.
Cena? Dokładnie 136 900 złotych netto. Pierwsze egzemplarze trafiły do Polski. Salony chińskiej marki już przyjmują zamówienia, dlatego warto je odwiedzić.