O kryzysie w polskim transporcie drogowym mówi się od miesięcy, ale teraz możemy zmierzyć skalę tego problemu dzięki konkretnych danych liczbowych. W tym artykule sprawdzamy, jak sytuacja wyglądała w 2024 roku, jakie przyniosła efekty dla branży i gospodarki oraz odpowiadamy na pytanie, czy w 2025 roku będzie lepiej
Spis treści:
- Skala kryzysu w polskim transporcie drogowym
- Kluczowe przyczyny problemów polskiej branży TSL
- Skutki kryzysu dla branży i gospodarki
Prognozy na rok 2025 – czy będzie lepiej?
Skala kryzysu w polskim transporcie drogowym
Problemy w polskim transporcie drogowym obserwuje się od połowy 2023 roku, kiedy po raz pierwszy odnotowano silne i stale pogłębiające się spowolnienie. Dane z 2024 roku nie pozostawiają złudzeń: chociaż upadłość ogłosiło 13 firm z branży transportowej (czyli o 43,5% mniej niż w 2022 r.), to aż 510 przedsiębiorstw z tego sektora rozpoczęło proces restrukturyzacji. To wzrost o 117% w porównaniu z 2022 r. i o aż 321,5% w stosunku do 2021 r.
Jak podaje GUS, saldo w handlu zagranicznym w okresie od stycznia do listopada 2024 roku było dodatnie i wyniosło 6,4 mld PLN. Jednak w analogicznym okresie roku poprzedniego wynosiło 47,3 mld PLN, co oznacza spadek aż o 40,9 mld PLN (86%) r/r, przy czym eksport spadł o 7%, a import o 4,5%.
Kluczowe przyczyny problemów polskiej branży TSL
Kluczowe przyczyny problemów w polskim transporcie drogowym pozostają bez zmian. Zalicza się do nich przede wszystkim rosnące stale koszty prowadzenia działalności, na które składa się m.in. wzrost cen paliw. Pomimo przejściowych obniżek średnia cena oleju napędowego utrzymuje się na wysokim poziomie, co ma bezpośredni wpływ na rentowność firm transportowych, dla których koszty paliwa stanowią przecież większą część obciążeń finansowych. Dodatkowo zwiększają je podwyżki płacy minimalnej w Polsce oraz nowe unijne przepisy, dotyczące płacy minimalnej dla kierowców w krajach UE.
Paradoksalnie pomimo waloryzacji płac przez cały czas brakuje wykwalifikowanych kierowców, co jest spowodowane zarówno odpływem pracowników do lepiej płatnych branż, jak i wysokimi kosztami uzyskania uprawnień do prowadzenia pojazdów ciężarowych. Sytuację komplikują nowe normy emisji spalin, wymuszające modernizację floty, wymagania Pakietu Mobilności oraz oczywiście obowiązek wymiany tachografów, który generuje dodatkowe, niemałe koszty.
Zobacz film:
Skutki kryzysu dla branży i gospodarki
Kryzys w branży transportowej powoduje wzrost cen wielu towarów, w których koszty transportu stanowią najważniejszy składnik. A te rosną, ponieważ przewoźnicy podnoszą stawki, by móc utrzymać firmy w obliczu rosnących kosztów działalności. W efekcie konsumenci odczuwają wzrost cen towarów, a przewoźnicy mają trudności w utrzymaniu konkurencyjności.
Mniej firm transportowych to mniejsza dostępność transportu, która jest kluczowa dla branż o krótkich łańcuchach dostaw (np. spożywczej czy farmaceutycznej). Wymusza to gromadzenie stoków, co generuje dodatkowe koszty i często prowadzi do wzrostu cen towarów.
Wysokie koszty prowadzenia działalności, które dla większości polskich firm stały się już sporym obciążeniem, w połączeniu z zaostrzającymi się regulacjami prawnymi powodują, iż polscy przewoźnicy tracą konkurencyjność w stosunku do zagranicznych firm transportowych. Skutkuje to przejmowaniem rynku przez przedsiębiorstwa z państw o niższych kosztach pracy (np. z Litwy czy Rumunii). W wyniku tego polscy przewoźnicy tracą kluczowych klientów, co prowadzi do dalszej fali upadłości w branży.
Prognozy na rok 2025 – czy będzie lepiej?
Niestety, próżno szukać optymistycznych prognoz dla polskiego transportu drogowego na 2025 rok. Nikt nie ma złudzeń, iż dalsze podwyżki płacy minimalnej zwiększą koszty zatrudnienia kierowców, a budżety przewoźników dodatkowo obciążą przewidywane wzrosty opłat za przejazdy autostradami i podatek od emisji CO2.
Sugestie wdrożenia nowych technologii i ekologicznych rozwiązań, które mogłyby zoptymalizować koszty paliwa, wydają co najmniej nie na miejscu w stosunku do przewoźników już teraz ledwo wiążących koniec z końcem. Sytuację poprawić mogłyby tylko wzrost popytu na usługi transportowe lub systemowe wsparcie rządu. Jednak żadnego z tych game changerów na horyzoncie nie widać.