
Europejski potencjał tego producenta jest ograniczony. Z pewnością nie pomagają normy emisji spalin, które wymuszają kooperację z innymi markami. Nic więc dziwnego, iż w gamie znajdują się konstrukcje Toyoty (nowa „Dwójka” to Yaris z innym znaczkiem). Koncept Mazdy sugeruje jednak, iż nie należy stawiać na niej krzyżyka. Być może czeka nas nowe otwarcie, którego wszyscy na pewno by chcieli.
Mieszanie kierunkami
Dywersyfikacja to adekwatna strategia, biorąc pod uwagę aktualną sytuację przemysłu i oczekiwania rynku. Niemniej jednak oferta produktowa tej firmy nie budzi tak dużego zainteresowania, jak powinna. Trzeba więc mieć nadzieję, iż nowy koncept Mazdy będzie początkiem kolejnego rozdziału, który przywróci pożądanie wśród klientów.
Jak już wspomnieliśmy, „Dwójka” straciła swoją tożsamość wraz z poprzednią generacją – na rzecz Toyoty. Trójka wciąż wygląda dobrze, ale ma już swoje lata, a segment kompaktów oferuje już lepsze auta. Podobnie jest z CX-30.
To większe SUV-y wydają się fundamentem marki z Hiroszimy. I tu wypada wspomnieć o CX-5, które startuje od 139 900 złotych. Jest to niezła oferta na tle konkurentów, tym bardziej iż samochód ma za sobą aktualizację. CX-60 i CX-80 robią wrażenie, ale ich target jest mniejszy, co wiąże się zarówno z gabarytami, jak i cenami.
W gamie są jeszcze MX-5 i 6e. Ten pierwszy to legenda dla entuzjastów. Z kolei drugi ma w Europie napęd elektryczny, co skutecznie zmniejsza jego potencjał sprzedażowy. A szkoda, bo w hybrydzie mógłby odnieść spory sukces.
Tajemniczy koncept Mazdy
Nie ma wątpliwości, iż w gamie modelowej przydałoby się więcej urozmaicenia – szczególnie w podstawowych segmentach, gdzie brakuje świeżości i charakteru. Czy koncept Mazdy zapowiada wersję produkcyjną, która będzie kierowana do szerokiego grona odbiorców? Tego jeszcze nie wiadomo.
Japończycy skutecznie utrzymują wszystko w tajemnicy. Karty zostaną odkryte podczas Japan Mobility Show, czyli za około dwa tygodnie (targi rozpoczynają się 29 października). Wtedy też poznamy więcej szczegółów.

Nosi nazwę Vision, co kilka zdradza. Niewykluczone jednak, iż przedstawia rozwinięcie dotychczasowego nurtu stylistycznego. Może zawierać motywy designu, które trafią do kolejnych modeli tego producenta.
Biorąc pod uwagę wstępne dane, na pewno można spodziewać się konstrukcji niezależnej – przynajmniej „dla oka”. Technologicznie może mieć wiele wspólnego z innymi modelami znajdującymi się pod skrzydłami Toyoty.
Koncept Mazdy nie jest SUV-em
Zapowiedź graficzna pozwala wywnioskować, iż sylwetka nowego projektu będzie widowiskowa. Może to być czterodrzwiowe coupe albo liftback o dynamicznej linii. To znacznie ciekawsze posunięcie, niż prezentowanie kolejnego SUV-a.
Wrażenie robi wąska linia przeszkleń oraz tylny słupek o pokaźnych gabarytach, który płynnie przechodzi w błotnik. Przypomina delikatnie koncepcję z dotychczasowej „Trójki”. Tu jednak można liczyć na jeszcze dłuższy element.
Drzwi zostały pozbawione klamek. Ich uzupełnieniami są bardzo wąskie przeszklenia. Podejrzewamy, iż w seryjnym modelu ustąpiłyby miejsca nieco bardziej konwencjonalnym konstrukcjom. Z tej perspektywy widać także kamery zamiast lusterek.
Koncept Mazdy może otrzymać napęd elektryczny, ale nie musi. Pamiętajmy, iż to tylko projekt pokazowy, dlatego część rozwiązań nie przełoży się na produkcję. Aczkolwiek może pokazać, w którym kierunku zmierza ta firma.
Pozostaje zatem uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać kolejnych doniesień, które powinny trafić do sieci w dniu premiery. Mamy cichą nadzieję, iż będzie to stylowy liftback. Przydałaby się również wydajna hybryda – z przyszłością w ofercie.