Kolejny SUV w cyklu ,,Kobiecym Okiem” tym razem z napędem hybrydowym plug-in.
Kodiaq okazał się bardzo przestronnym i przyjemnym samochodem do jeżdzenia zarówno po mieście, jak i w trasie – przy czym nie uchronił się od paru mankamentów.
Za użyczenie auta do testu dziękujemy polskiemu importerowi marki Skoda
Zacznijmy od wad…
Z uwagi na to, iż Skoda rusza z silnika elektrycznego, przy zbyt ,,ciężkiej” nodze w trakcie ruszania gubi przyczepność. Natomiast hamulec łapał raz mocno i szybko, a innym razem jakby z opóźnieniem. Zawieszenie Kodiaqa jest sztywne, dziury oraz progi zwalniające są dość mocno odczuwalne, mimo bardzo wygodnego fotela kierowcy. Nie przypadły mi do gustu dwufunkcyjne pokretła od klimatyzacji. W mojej ocenie zbytnio odwracają uwagę od drogi – chcąc zmienić ustawienia ogrzewania fotela muszę najpierw nacisnąć pokrętło, a dopiero potem je obrócić w pożądanym kierunku. Wolę, jak takie funkcje są na osobnych przyciskach.
Pełen zalet
Jak już wspomniałam wcześniej, wnętrze jest bardzo przestronne. Wycieczka w pięć standardowo gabarytowych osób tym samochodem nie będzie stanowiła problemu. Bagażnik (z uwagi na to iż mamy do czynienia z hybrydą plug-in) ma pojemność mniejsza od wersji czysto spalinowej: 740 litrów. Absolutnie nie jest to wada, jedynie drobny mankament dla niektórych. Kierowca jak i pasażer z przodu mają do dyspozycji elektrycznie sterowane ustawienia fotela, wraz z uwzględnieniem podpory pod odcinek lędźwiowy oraz możliwości dopasowania przodu fotela ( można go skrócić lub wydłużyć dla lepszej podpory pod udami).
W drzwiach znajdują się spore schowki, które niestety nie są niczym wyłożone, więc rzeczy włożone do środka troszke się tłuką w czasie jazdy. Spodobało mi się rozwiązanie użyte w przestrzeni między kierowcą a pasażerem: mamy tam uchwyty na kubki i schowek, które można modyfikować na parę sposobów( możemy mieć 2 lub 4 uchwyty na kubki , względem tego zmienia się przestrzeń pozostałej części schowka). Przed pasażerem za to mamy nie jeden a dwa schowki! Po lewej od schowków są dwa guziki – dolny otwiera jeden schowek a górny drugi. Szczerze myślałam, iż górny przycisk to tylko ozdoba. Skoda oczywiście nie zapomniała o wygodzie jaką jest indukcyjne ładowanie telefonu i w tym modelu możemy ładować dwa telefony na raz. Tył jest również przestronny, a z środkowego siedzenia można w razie potrzeby zrobić pod łokietnik z uchwytami na kubki.
Nie licząc wymienionego wcześniej problemu z płynnym ruszaniem, Kodiaq trzyma się drogi, choćby kręte drogi pokonuję się w nim pewnie. Jak przystalo na hybrydę plug-in mamy możliwość wyboru, czy samochód ma używać tylko silnika elektrycznego( o ile jest wystarczający poziom baterii ) czy silnika spalinowego. Możemy również pozostawić wybór komputerowi, któy sam dobierze optymalny silnik.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Jak większość nowych samochodów, czeski SUV również posiada wszelkie systemy mające ułatwić prowadzenie oraz zwiększyć bezpieczeństwo. Mamy monitorowanie martwego pola, utrzymanie w liniach i informację o ich przekroczeniu, adaptacyjny tempomat , ostrzeżenie o kolizji oraz monitorowanie zmęczenia kierowcy. Ostatni system był dla mnie dość uciążliwy. Próbowałam go wyłączyć, nie znalazłam takiej możliwości. Albo za słabo szukałam, albo faktycznie jest to system nie do wyłączenia. W trakcie jazdy na autostradzie, na włączonym tempomacie oraz środkowania w liniach, trzymałam kierownicę dość lekko( długa trasa , nie chciałam męczyć rąk ) system co chwilę piszczał oraz wyświetlał komunikat ,, złap kierownicę” mimo iż ją trzymałam. Kiedy się na to nie zaregauje Skoda dość gwałtownie przyhamowuje- można się zdziwić. Jazdę po zmroku ułatwiają moje ukochane światła matrycowe, które w Kodiaqu mam wrażenie iż są dużo jaśniejsze niż w testowanym przezemnie wczesniej Enyaqu. Doświetlanie pobocza bez oślepiania kierowców, czy pieszych to jedna z lepszych innowacji wprowadzonych przez firmy motoryzacyjne.
Jeśli chodzi o spalanie, w trybie mieszanym ( miasto – autostrada ) średnie spalanie miałam w okolicy 7 litrów na 100km. Jak na tak spore auto to całkiem zacny wynik. Powinnam jeszcze dodać, iż nie doładowywałam baterii. Możliwe, iż w przypadku częstszego ładowania, można by było uzyskać jeszcze lepsze wyniki. Odzyskiwanie energii w czasie hamowania i ladowanie baterii z pracy silnika spalinowego mogło by funkcjonować trochę lepiej, miałam wrażenie iż auto odzyskuję tej energii stosunkowo mało.
W wyglądzie zewnętrznym uwagę przykuwa grill , który może kojarzyć się z trochę inna marką. Tworzy on spojną całość ze światłami. Reflektory mają kryształowe wykończenie, które dodaje elegancji. Mnie urzekł kolor, Błekitny Race przyciąga spojrzenia i wyróżnia się na drodze.
Werdykt
Kodiaq ma swoje mankamenty ale przez cały czas jest interesującym samochodem o dobrych osiągach, bardzo dobrym zużyciu paliwa oraz wyróżniającej się pakowności i ilości przestrzeni dla podróżujących.
Tekst: Magdalena Dymarska
Foto: Mariusz Dejneka