Kia ProCeed GT-Line, czyli stylowo i bez pośpiechu (TEST)

1 rok temu

Mówisz ProCeed i myślisz hothatch. Ponad 200 koni, dwusprzęgłowa skrzynia, przyspieszenie do setki w nieco ponad 7 sekund, sportowy wydech. Mniam! Ale kompakt Kii z nadwoziem shootingbrake dostępny jest również ze słabszym motorem. Oraz ze skrzynią manualną. I właśnie takim miałem okazję pojeździć przez kilka dni. Czy kupno ProCeeda bez literek GT ma w ogóle sens?

No dobra, tak naprawdę ta słabsza wersja też ma w nazwie literki GT, ale zaraz za nimi jest myślnik i słowo „Line”. A więc pełna nazwa to Kia ProCeed 1.5 T-GDI GT-Line. Ma 160 koni (44 mniej od GT) i 253 Nm (12 mniej). Prędkość maksymalna to 210 km/h (gorzej o 15 km/h), zaś przyspieszenie do setki podawane przez producenta ma wynosić 8,8 sek. (versus 7,5 sek. w GT). Tyle suchych faktów i teorii. A jak przedstawia się praktyka?

Trochę wolniej, ale znacznie oszczędniej

Dynamika silnika 1.5 T-GDI jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Przy normalnej codziennej jeździe, gdy nie dusimy pedału gazu do podłogi, a raczej staramy się jeździć płynnie i zmieniać biegi gdzieś przy 2000-2500 obrotów, różnica w dynamice pomiędzy GT a GT-Line jest w zasadzie niezauważalna. To efekt tego, iż auta mają bardzo podobny moment obrotowy (253 vs. 265 Nm), przy czym wersja ze słabszym motorem jest lżejsza o równe 40 kg. W efekcie do około 3500 obrotów silnika jest bardzo podobnie w obu autach. Dopiero powyżej tej wartości 1.5 T-GDI zaczyna wyczuwalnie tracić na wigorze względem GT. To efekt tego, iż mocniejsza wersja dłużej utrzymuje maksymalny moment (do 4500 obrotów), wyżej też osiąga pełną moc (przy 6000 obrotów).

W żadnym wypadku GT-Line nie jest wolny. Przyspieszenie do setki poniżej 9 sekund to dobry wynik, a jego osiągnięcie ułatwia bardzo sprawna, precyzyjna manualna skrzynia biegów. Przełożenia wchodzą z lekkim, dobrze wyczuwalnym oporem, a skoki lewarka są bardzo krótkie, co sprawia, iż po prostu bardzo przyjemnie się ją obsługuje. Co ważne, choćby przy wyższych prędkościach mocy i momentu jest wystarczająco dużo, żeby sprawnie przyspieszyć np. od 100 do 140 km/h. Nie trzeba wtedy choćby redukować biegu, bo już od 1500 obrotów auto ochoczo zabiera się do roboty. Włączenie trybu „Sport” nic nie zmieni, ponieważ… w wersji z manualem go zwyczajnie nie ma. Tutaj za osiągi odpowiadają wyłącznie Wasze nogi obsługujące sprzęgło i gaz oraz prawa ręka odpowiedzialna za zmianę biegów.

Duże zaskoczenie to zużycie paliwa. choćby bardzo duże, bo takich wartości się nie spodziewałem. Stabilna jazda ekspresówką z prędkością 120 km/h dała wynik w postaci 5,9 litra! Średnia z dystansu 160 km, gdzie sporo jeździłem po mieście, ale też autostradami i drogami szybkiego ruchu oraz sprawdzałem dynamikę w różnych warunkach, dała wynik 7,3 litra. To lepiej niż dobrze, szczególnie iż auto nie ma technologii MHEV. Myślę, iż w normalnym życiu zejście ze średnim spalaniem poniżej 7 litrów nie będzie żadnym problemem. W testowym egzemplarzu jedno ze wskazań komputera pokładowego nie było resetowane od 1700 km i pokazywało średnią 6,9 litra. Myślę, iż w GT spokojnie musielibyśmy dołożyć do tego 1,5 do 2 litrów, zakładając podobny styl jazdy. A to przekłada się również na zasięg. W GT-Line 50-litrowy zbiornik paliwa wystarcza na około 700 km, podczas gdy w GT wynik będzie bliższy 500-550 km.

Więcej komfortu. Głównie dla uszu

Jeżeli chodzi o zawieszenie, to obie wersje mają identyczną konstrukcję – z tyłu wielowahacz, z przodu kolumny Mc Phersona. I w samej jeździe, sposobie wybierania nierówności, zachowaniu na zakrętach, pracy układu kierowniczego różnice pomiędzy GT a GT-Line są niewielkie (GT może jest nieco sztywniejsze). Osiągnięto bardzo dobry kompromis pomiędzy komfortem, a jakością prowadzenia, szczególnie w zakrętach. Przypominam w tym miejscu, iż za dopracowanie układu jezdnego w całej rodzinie Ceeda odpowiadał Albert Biermann, który wcześniej przez niemal 20 lat dopracowywał zawieszenia i układy kierownicze w BMW ze znaczkiem „M”. Już samo to jest wystarczającą rekomendacją. ProCeed GT-Line po prostu daje kierowcy sporo satysfakcji z kręcenia kierownicą, a przy tym nie połamie ani jemu, ani pasażerom kręgosłupów na pierwszym progu zwalniającym czy dziurze. choćby przy wyższych prędkościach auto pozostaje w pełni kontrolowalne, nie boi się agresywniejszej jazdy po zakrętach, jest łatwe w opanowaniu, a podsterowność pojawia się bardzo późno (przynajmniej gdy jest sucho).

Niemniej i tak w codziennym użytkowaniu 1.5 T-GDI jest bardziej komfortowy niż 1.6 T-GDI. Ma to jednak związek nie z zawieszeniem, czy fotelami (te po dokupieniu pakietu Premium do GT-Line są identyczne pod względem budowy, jak w GT), ale z układem wydechowym. GT ma sportowy tłumik i przez to na tle GT-Line jest po prostu głośny. Jedni ten sportowy dźwięk lubią, ale niektórym może się wydać męczący, szczególnie w dłuższych trasach pokonywanych z wyższymi prędkościami. Mówiąc krótko i wprost, w wersji 160-konnej jest po prostu wyraźnie ciszej i ma to spory wpływ na komfort wszystkich pasażerów, gdy trzeba przejechać np. 1200 km do Chorwacji. Czy choćby 400 km nad polskie morze.

A auto samo w sobie świetnie nadaje się do długich podróży. W katalogu znajdziecie informację, iż bagażnik mieści aż 594 litry pakunków. Przyznacie, iż to wartość zdumiewająca, choćby jak na samochód typu kombi. Ale trzeba uczciwie powiedzieć, iż w objętość tę wlicza się przestrzeń pod podłogą bagażnika. Bardzo ładnie ją zagospodarowano, dzieląc na kilka schowków, które są zaskakująco pojemne i praktyczne. Główna część bagażnika pozostała długa, szeroka i wystarczająco wysoka, by pomieścić walizki, plecaki i torby czteroosobowej rodziny udającej się na dwutygodniowe wakacje.

Tylna kanapa to nie jest miejsce dla zawodników futbolu amerykańskiego, ale dzieci i dorośli średniego wzrostu choćby w dłuższych trasach nie powinni narzekać na brak przestrzeni. Z przodu za kierownicą wygodnie będzie osobom do 190-195 cm wzrostu, co jest niezłym wynikiem, wziąwszy pod uwagę fakt, iż ProCeed jest niższy o ponad 4 cm od Ceeda kombi. Niemniej te 190-195 cm odnosi się do wersji bez szklanego dachu. W moim egzemplarzu ten dodatek był i… Cóż, dyplomatycznie powiem, iż o ile chcecie go zamówić, to lepiej żebyście nie mieli więcej niż 185 cm wzrostu. Ani nikt, kogo będziecie wozili.

Same fotele są bardzo wygodne. Piszę tu o tych skórzano-zamszowych, które są w pakiecie premium. Dobrze podpierają na boki, mają szeroki zakres regulacji, a ich ergonomia nie pozostawia nic do życzenia. o ile chodzi o resztę wnętrza, to nie będę się rozpisywał. To po prostu Ceed, czyli porządna jakość, przyjemne materiały, wzorowa obsługa, dobre multimedia, czytelne cyfrowe zegary. Żeby się czegoś przyczepić, to napiszę, iż brakuje szerszej regulacji podłokietnika z przodu – można jedynie wysunąć go parę centymetrów do przodu.

Dla kogo ten wolniejszy ProCeed?

Szczerze mówiąc, do tej pory byłem zdania, iż jak kupować ProCeeda, to tylko w wersji GT. Ale kilka dni spędzonych z GT-Line sprawiło, iż doceniłem w nim dwie rzeczy – większy komfort (akustyczny) i wyraźnie niższe spalanie. o ile zatem potrzebujecie stylowego, naprawdę bardzo dobrze wyglądającego samochodu z dużym bagażnikiem, a moc gra drugorzędne znacznie, to jest to idealny wybór. Szczególnie w dłuższe trasy. Nie lubicie ręcznych skrzyń? Nie szkodzi, jest też wersja z 7DCT – dopłata wynosi 8000 zł.

Skoro przy cenach jesteśmy, to GT-Line z manualem jest o 19 tys. złotych tańszy od GT. Z automatem o 11 tys. To niedużo, a do tego dochodzą różnice w wyposażeniu – GT ma większe felgi (18 cali vs. 17 w GT-Line), system automatycznego parkowania, tylną kanapę dzieloną w proporcjach 40:20:40, fotele skórzano-zamszowe. Można to wszystko dokupić do słabszej wersji, ale to oznacza konieczność wydania 7000 złotych (1000 za felgi i 6000 za pakiet Premium, wówczas dostajecie też automatyczną klapę bagażnika). Różnica w cenie kurczy się wówczas do 12 tys. zł w przypadku skrzyni manualnej i do zaledwie 4000 zł, gdy mówimy o skrzyni 7DCT. Zatem 1.5 T-GDI ma sens, gdy weźmiecie go z manualem i/albo potrzebujecie komfortowego, stylowego, oryginalnego środka transportu na dłuższe trasy. Odwdzięczy się Wam niskim spalaniem i ciszą. A Wam wdzięczny będzie wówczas portfel, uszy, żona, dzieci i pozostali pasażerowie.

PS: Zdjęcia do niniejszego materiału wykonał własnoręcznie i z pełnym poświęceniem Filip Blank. Więcej klimatycznych fotek samochodów znajdziecie na jego profilu na Instagramie

Idź do oryginalnego materiału