Samochody elektryczne mają wiele plusów i minusów. Ale jedną z ich największych zalet dla potencjalnych kupujących na rynku używanym jest bardzo szybki spadek wartości. Oczywiście, to zarazem gigantyczny minus dla ich pierwotnych właścicieli. Ale jak informuje portal Jalopnik, Kia EV6 GT jest dostępna z niewielkimi przebiegami za ponad 100 000 zł mniej niż w salonie.
Taka Kia EV6 GT może przekonać nieprzekonanych
Choć wielu z nas wciąż może mieć obiekcje do samochodów elektrycznych, to jednak obok takiej oferty nie sposób przejść obojętnie. Mówimy przecież o zaledwie rocznym samochodzie z przebiegiem 15 000 kilometrów, który jest tańszy o prawie połowę niż w salonie. A jego stan nie odbiega przecież w niczym od nowości.
Oczywiście, ceny samochodów elektrycznych spadają dużo szybciej niż spalinowych. Wynika to z wielu czynników. Wśród najważniejszych możemy wymienić szybciej spadającą wytrzymałość baterii w porównaniu do silnika spalinowego, czy po prostu mniejszy popyt na elektryki. Ale taka Kia EV6 GT o mocy prawie 600 koni mechanicznych za połowę swojej wartości to już coś, co powinno zaciekawić choćby tych, którzy do tej pory nie rozważali kupna samochodu elektrycznego.
Samochód jako nowy kosztuje w podstawie 260 000 złotych. Ma dość dużą konkurencję, w tym m. in. świetnego Hyundaia Ioniq 5 N. jeżeli jednak patrzymy na rynek aut używanych, w Stanach Zjednoczonych samochody te (Kia EV6 GT) można znaleźć już w niskim przedziale 120 000 złotych.
Benzyna, czy Diesel o takiej mocy też będą miały niskie zasięgi
Jeden z przykładów podawanych przez portal Jalopnik pochodzi z Morrow w stanie Georgia. Samochód ma 15 000 kilometrów przebiegu i jest wyceniony na zaledwie 135 000 złotych. Oczywiście, wciąż otrzymujemy za te pieniądze samochód, który ma nieco ponad 350 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu. Ale to wciąż mniejsze pieniądze, niż np. za nowego Nissana Leaf. A frajdy i emocji Kia EV6 GT dostarczy wam co nie miara.
Zasięg 350 kilometrów może nie wygląda imponująco, ale umówmy się. W przypadku samochodów mających po 500-600 koni mechanicznych, choćby w przypadku spalinówek będziemy musieli odwiedzać stacje benzynowe dużo częściej niż byśmy sobie tego życzyli. Jasne, benzynę czy diesla zatankujemy w kilkadziesiąt sekund i odjedziemy. Ale z drugiej strony, nie kupimy też tak mocnego silnika spalinowego za takie pieniądze. Może więc jest to jakiś sposób na przekonanie się, czy elektryk to zabawka dla nas? Tym bardziej, iż po pierwszym roku samochód nie powinien już aż tak drastycznie tracić na wartości.