W powojennym, socjalistycznym już Bukareszcie nieznający rumuńskiego przybysz nie musiał mieć problemów z porozumieniem się. Wystarczyło, iż sam znał francuski i wypatrzył na ulicy kogoś starszego. Przed wojną bowiem francuski był w Rumunii bardzo popularny i znali go prawie wszyscy, oczywiście ci lepiej wykształceni. Związki z Francją chętnie podkreślano. Coś z tego zostało także po wojnie, pomimo iż Rumunia stała się jednym z „demoludów”.
Renault 12 czyli Dacia 1300
Nic więc dziwnego, iż tow. Nicolae Ceaucescu, mający – jak wielu komunistycznych kacyków – ambicje modernizacyjne, w celu uruchomienia przemysłu motoryzacyjnego zwrócił się do Francuzów. Zachód mógł być „obcy kulturowo” (skąd my to znamy…), ale technologie były bardzo potrzebne. Francuzi nie powiedzieli „nie” i sprzedali Rumunii licencję na samochody Renault. Strzałem w dziesiątkę okazał się model Dacia 1300, czyli licencyjne Renault 12.
Samochód na owe czasy bardzo nowoczesny, z pewnością lepszy od wyrobów z innych państw RWPG. Jednak Dacia, choć początkowo różniąca się tylko znaczkiem, montowana była w jakości mocno socjalistycznej, znaczy żadnej. Mimo to auto cieszyło się powodzeniem i tłuczono je bardzo długo choćby już po wygaśnięciu licencji. Z różnymi, naturalnie, „ulepszeniami”, które doprowadziły w końcu do karykatury.
Powrót Renault
Jednak pod koniec lat 90-tych, gdy po tow. Ceaucescu pozostało jedynie wspomnienie, Francuzi o rumuńskich partnerach sobie przypomnieli. Tym razem zakłady Dacii i całą markę po prostu kupili. Plan był prosty – potrzebny był prosty i tani samochód, taki w sam raz na tzw. rynki wschodzące, a jednocześnie o klasę niższy od Renault. Wskrzeszenie Dacii wydawało się bardzo do tego planu pasować. Pokazany w 2004 roku Logan (nasz test modelu z 2021 roku tutaj) spełnił wszystkie założenia. Miał cztery koła, dach, bagażnik, a w wersji kombi mógł przewieźć choćby siedem osób. Owszem, był prymitywnie wykonany, ale jeździł. A przecież o to chodziło, nie o luksusy.
Era Dustera
Sukces Logana pozwolił zgromadzić pieniądze na opracowanie kolejnego modelu. Tym razem ambitnie zaatakowano segment, w którym o budżetowych konstrukcjach dotychczas choćby nie myślano, czyli SUV-y. I znowu sukces – pokazany w 2010 roku Duster wypełnił, jak się okazało, całkiem sporą lukę na rynku. przez cały czas był prosty i tani, ale spore nadwozie, duży prześwit i możliwość zamówienia napędu 4×4 stały się walorami nie do przebicia. Od kilku lat mamy już drugą generację Dustera, a teraz choćby model po liftingu.
Popularność pociągnęła za sobą zwiększone oczekiwania klientów. Duster stopniowo zyskiwał kolejne warianty, dokładano mu wyposażenia, trzeba też oddać, iż mocno poprawiono jakość. W zasadzie trudno już powiedzieć, iż to auto budżetowe. Najlepiej sprzedają się wersje najdroższe, a tu już spokojnie dochodzimy do 100 tysięcy złotych. Jak za Dacię niemało, ale jak za SUV-a z dużym potencjałem przez cały czas niewiele. Tym bardziej, iż wśród różnych wersji napędowych spokojnie można znaleźć taką, która będzie odpowiadać różnym, niemal skrajnym potrzebom.
Dacia Duster 1.5 dCi 4WD
Zacznijmy od Dustera, którym zachwycą się wszyscy poruszający się w trudnych warunkach i często zjeżdżający w teren. To wariant 4WD, z niezniszczalnym silnikiem 1.5dCi i możliwością dołączenia napędu na tył. Do tego sześciobiegowa manualna skrzynia, jak stworzona do jazdy w terenie. Jedynka służy adekwatnie tylko do ruszania pod górę albo wyjeżdżania z błota lub zaspy, w normalnej jeździe po asfalcie spokojnie rusza się z dwójki. Ten Duster, dzięki wynoszącemu 21 cm prześwitowi, naprawdę daleko zajedzie.
Nie pożałowano też wyposażenia, na pokładzie znajdziemy elementy raczej nie należące do segmentu budżetowego. I tak na przykład pochwalić trzeba multimedia, proste w obsłudze i ze świetnie działającym połączeniem (bezprzewodowym) z Android Auto lub Apple Car Play. Przydatnym dodatkiem jest też system czterech kamer. Nie są co prawda połączone oprogramowaniem dającym widok 360˚, tak dobrze to nie ma, ale sama możliwość przełączania pomiędzy kamerami już dużo daje. Mamy też Keyless Entry i automatyczną klimatyzację. Wyposażony po sufit Duster w tej wersji to koszt 105 tysięcy złotych.
Dacia Duster 1.3 TCe 2WD
Na drugim biegunie Dacia oferuje Dustera w wersji typowo miejskiej. Tutaj napędzany jest tylko przód, a pod maską siedzi dobrze znany z wielu modeli koncernu benzynowy silnik 1.3 TCe o mocy 150 KM. Połączony z sześciostopniową skrzynią EDC daje wystarczającą dynamikę, no i tak pożądany w mieście komfort jazdy automatem.
Oczywiście, poza asfaltem przednionapędowy Duster też jakoś sobie poradzi, jednak „terenową” aktywność lepiej ograniczyć do szutrowych dróg. W mieście natomiast żaden krawężnik czy próg zwalniający nie będzie zauważalną przeszkodą. Na dodatek wariant 2WD z automatem jest choćby o tysiąc złotych tańszy od tak samo wyposażonego 4WD.
Sukces Dustera
Wychodzi więc na to, iż sukcesem Dustera był sam pomysł na samochód. Jest na tyle uniwersalny, iż każdy znajdzie wersję dla siebie, jednak w miarę tani, ale co najważniejsze – zupełnie inaczej postrzegany. Duster to samochód, którym można jeździć „bez wstydu”, mimo iż to przez cały czas tylko Dacia. Oczywiście, jakości premium tu nie ma i nigdy nie będzie. Ale Duster to już nie jest segment budżetowy, to bardziej po prostu mainstream. Zresztą cała marka powoli dąży do tego, żeby łatki „taniochy” na zawsze się pozbyć. To nic nowego, podobną drogę przeszła już Skoda czy Kia. Zobaczymy, jak uda się Rumunom, znaczy Francuzom.
Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak
Nasze pozostałe testy znajdziecie tutaj.
Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to możesz nas wspierać za pośrednictwem serwisu PATRONITE. Uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji. Dla wspierających fanów przewidujemy między innymi: dostęp do zamkniętej grupy na facebooku, własny blog na naszej stronie, gadżety, możliwość spotkania z naszą redakcją, uczestniczenie w testach. Zapraszamy zatem na nasz profil na PATRONITE.