Jak próbowanie nowych hobby uratowało moje programistyczne życie?

olaqnysz.blogspot.com 4 lat temu

Przynamniej raz w roku staram się uczyć nowej rzeczy. Ale nie takiej, iż umiem robić dżemy z czarnej porzeczki, to teraz nauczę się robić powidła śliwkowe. Raczej szukam obszarów zupełnie spoza mojego świata. To utrzymuje mnie w pokorze i świadomości ogromu rzeczy, których jeszcze nie umiem.

Do wypalenia jeden krok

Próbowanie nowych rzeczy nie tylko rozwija nas jako ludzi, może też uratować nasze życie zawodowe. Jakiś czas temu otarłam się o wypalenie. To się nie stało z dnia na dzień, to były lata zaniedbań i stawiania pracy na pierwszym miejscu. Bardzo lubię programować. Nakręca mnie praca projektowa. Uwielbiam tworzyć nowe rozwiązania. Praca w IT była dla mnie nie tylko źródłem utrzymania, ale też najciekawszą częścią mojego życia. Definiowała mnie i bardzo chciałam być coraz lepsza, czasem kosztem życia prywatnego.

To doprowadziło mnie do momentu, kiedy nie chciało mi się robić nic. Nie iż przez jeden dzień miałam chandrę. Czasem całymi tygodniami zastanawiałam się po co ja w ogóle chodzę do pracy. Myślałam nawet, iż może powinnam poszukać sobie innego zajęcia. Na szczęście obudziłam się w porę i dzięki temu dzisiaj wciąż lubię programowanie i IT. Moje życie jednak bardzo się zmieniło.

Zaczęłam sobie stawiać granice. Najpierw czasowe - przeszłam na pół etatu. Dopiero, kiedy złapałam oddech i zapragnęłam znów rzucić się w wir pracy, postawiłam granice mentalne. Bo nie chodzi tylko o poświęcany czas. To jest skutek. Przyczyna leży gdzieś indziej. U mnie to była pasja. Kiedy zabieram się za jakiś projekt, to wchodzę w niego na maksa. Nie czuję zmęczenia, dopóki sama mogę podejmować decyzje i wpływać na jego rezultat. jeżeli nie mam zbyt wielu odskoczni, pracy będzie coraz więcej.

Zdecydowałam, iż zacznę próbować rzeczy, które zawsze chciałam robić, a na które nigdy "nie miałam czasu", albo "czas nie był adekwatny". Postanowiłam, iż mój kalendarz będzie dyktowany rozwojem osobistym i odpoczynkiem, a potem będę upychać zawodowe projekty. Nie odwrotnie. To uratowało mi życie.


Próbowanie nowych hobby

Zaczęło się od jogi. Chciałam zwiększyć świadomość ciała, odnowić naszą przyjaźń i nabrać większej kontroli. Żebym nie zrobiła sobie krzywdy wstając od biurka, albo biegnąc na autobus. Dzisiaj dzięki regularnym ćwiczeniom czuję się nieustannie gotowa na przygody. Mogę iść w góry, jechać na rower, czy iść tańczyć całą noc bez obaw o kontuzje i potworne zakwasy.

Potem był motocykl. Zdecydowanie wolę przemieszczać się rowerem, niż samochodem. Pomyślałam, iż może jednoślady są bardziej dla mnie. Zapisałam się na kurs, zanim dotarło do mnie, iż to bez sensu. Głównym uczuciem, które mi towarzyszyło była pokora. Do nauki podeszłam z dużym zaangażowaniem i od pierwszych chwil sprawiało mi to ogromną przyjemność. Czułam jakbym wchodziła w inny, nieznany mi dotąd świat. Bardzo mi się ten świat spodobał, chociaż nigdy bym się tego po sobie nie spodziewała.

W tym roku chyba największym wyzwaniem jest wejście w skład załogi żeglarskiej. Jako szczur lądowy z Podkarpacia nie miałam okazji pływać choćby na Mazurach, a mieszkając we Wrocławiu od kilku lat nie odwiedziłam Mietkowa. Swoim zwyczajem na pierwszy rejs wybrałam się na Bałtyk, bo dlaczego miałoby być łatwo? Zawsze dobrze czułam się na wodzie, ale bycie pasażerem to coś innego, niż branie udziału w manewrach i wachta do czwartej rano. Na szczęście morze było dla nas łaskawe, a reszta załogi była wspaniała i to na pewno nie była moja ostatnia wyprawa.



Czy polecam ten styl życia?

Na pewno polecam spełnianie marzeń i szukanie sobie zajęć zgodnych z nami. To nie musi być nic szalonego. Na mojej liście rzeczy do spróbowania jest też gra na ukulele i robienie na drutach. Nie są choćby ważne konkretne zainteresowania, ale oderwanie się od tematu numer jeden w naszym życiu. Dla mnie to była praca, dla kogoś może być życie rodzinne, czy podróże. Jak to znaleźć? Wystarczy sobie różne rzeczy wyobrażać i sprawdzać jak się z tym czujemy.

Jeśli w marzeniach czujesz się dobrze z nauką tango, to zapisz się na lekcje zanim ktoś (albo Ty) wybije Ci to z głowy swoimi wątpliwościami. jeżeli chcesz objechać Polskę na rowerze, to zaplanuj trasę i zacznij trenować. jeżeli chcesz przeczytać wszystkie kryminały Mroza, ale nigdy nie masz czasu, to zarezerwuj sobie żelazne pół godziny dziennie. Układaj Tetris codzienności tak, żeby zmieściły się w nim te najfajniejsze klocki.

Regularnie próbując nowych rzeczy uczę się znajdować czas i pieniądze na sprawy dla mnie ekscytujące. To sprawia, iż nie wywracając swojego życia do góry nogami (też kiedyś chciałam rzucić wszystko i ...), powoli wywracam je do góry nogami. Najciekawsze jest to, iż mocno wpływa to na moje życie zawodowe. Mając odskocznię i nie zajmując się ciągle pracą, sprawia mi ona więcej przyjemności.

Obserwuję jeszcze jedną rzecz. Kiedy uczę się ciągle czegoś nowego, to czuję się komfortowo z tym, iż czegoś nie umiem. Wiem, iż ciągle pozostało przede mną masa różnych rzeczy do nauki. Kiedy zdobywam kolejne stopnie wtajemniczenia, to utwierdzam się w przekonaniu, iż ze wszystkim sobie poradzę. To też bardzo wpływa na moją pracę. Więc tak, polecam ten styl życia!
Idź do oryginalnego materiału