9 miesięcy temu
Niektórzy konserwatywni kierowcy uważają, iż najlepsze samochody powstawały w latach 90. Miały już wystarczające wyposażenie, a przy tym były proste konstrukcyjnie i stosunkowo trwałe – w porównaniu do aktualnie oferowanych modeli.
To trochę przesadnie uproszczone podejście, ale trzeba przyznać, iż tamtejsze kompakty miały to coś. Świetnym tego przykładem może być Mazda 323F, która zdecydowanie wyróżniała się spośród wszystkich samochodów w swoim segmencie.
Mazda 323FNa drogach coraz trudniej ją spotkać, a jeżeli już to są to zwykle mocno wysłużone sztuki. Ta wydaje się jednak idealna. Jakim cudem zachowała się w fabrycznym stanie? Była przechowywana przez dealera Heinz Macchi w Szwajcarii. Nie widziała światła przez ponad trzy dekady.
Mazda 323F w idealnym stanie
Ten jasnoniebieski egzemplarz został wyprodukowany w 1990 roku. Co ciekawe, z ogłoszenia w serwisie eBay wynika, iż japoński pojazd jest aktualnie w Krakowie. Cena wywoławcza wynosi dokładnie 17 950 euro.
Lakier jest w stanie perfekcyjnym, podobnie jak tapicerka, którą obito wnętrze. Wyjaśnieniem tak dobrej kondycji jest przebieg wynoszący zaledwie 630 kilometrów. To choćby mniej, niż trasa z Zakopanego do Gdańska (698 kilometrów).
Mazda 323FFani marki od razu zorientują się, iż prezentowana Mazda 323F to wersja GLX, która posiada manualnie otwierane szyby oraz szyberdach. Wyposażenie jest raczej skromne, ale to na pewno nie odstraszy zwolennika youngtimerów.
>Mazda MX-5 bez dwulitrowego silnika. Producent wycofał mocniejszą jednostkę
Sercem samochodu jest benzynowy, wolnossący silnik o pojemności 1,8 litra. Został zintegrowany z pięciobiegową przekładnią manualną, która przekazuje cały potencjał na przednią oś. Trudno tu mówić o wybitnych osiągach, ale 323F w takiej konfiguracji oferuje całkiem niezłe osiągi.
Czy ktoś skusi się na starą Mazdę za około 80 tysięcy złotych? No cóż, nie jest to takie oczywiste, bo nie mówimy o unikatowej wersji. Stan techniczny może jednak przekonać fana japońskiej marki.
