Radar martwego pola to dziś w nowych motocyklach wyższej klasy wyposażenie obowiązkowe. Redaktor portalu Jalopnik sprawdził, czy aftermarketowe rozwiązanie Garmina sprawdzi się na 30-letnim BMW R1100 GS.
Rynek motocyklowy ma pewną cechę, której próżno szukać w niejednej branży: nie zna słowa zaspokojony. Gdy producenci nowych motocykli wprowadzają kolejne systemy bezpieczeństwa — od radarowych asystentów martwego pola po adaptacyjne tempomaty – właściciele starszych maszyn patrzą z zazdrością… a potem idą do garażu i zaczynają kombinować. I tu właśnie pojawia się Garmin ze swoim Zumo R1 Radar — sprytnym gadżetem, który pokazuje, iż aftermarket nie tylko nadąża za trendami, ale robi to zaskakująco skutecznie.
O tym rozwiązaniu pisaliśmy już na początku roku – Garmin, znany raczej z GPS-ów i smartwatchy, pokazał Zumo R1 – system radarowy do samodzielnego montażu, który można zamontować w każdym motocyklu.
Jeden z motocyklowych dziennikarzy, Bradley Brownell, przetestował to urządzenie i opublikował relację ze swoich testów na portalu Jalopnik.
W praktyce wygląda to tak: radar montowany z tyłu motocykla skanuje pole za pojazdem, a niewielkie lampki ostrzegawcze na kierownicy informują, czy w martwym polu czai się samochód lub czy ktoś właśnie zbliża się do nas w zastraszającym tempie. jeżeli tak — czerwona dioda daje znać, iż warto mieć rękę bliżej klamki hamulca.
I nie, nie mówimy tu o technologii zarezerwowanej dla nowych motocykli za 120 tys. zł. Zumo R1 działa niemal identycznie jak systemy montowane w fabrycznych BMW czy Ducati Multistradach, ale kosztuje… 600 dolarów i da się go zaadaptować praktycznie do każdego motocykla z instalacją 12V. Co więcej — działa także w połączeniu z telefonem lub nawigacją Garmin XT2 (dla chętnych).
Bradley Brownell przetestował Zumo R1 na swoim 30-letnim BMW R1100 GS. Jego wrażenia? Nie powiem, iż to wynalazek życia, ale na pewno znacznie podnosi poziom świadomości na autostradzie. W czasie testowej trasy autostradowej o długości 150 mil system sprawował się bezbłędnie, a ostrzeżenia o pojazdach w martwym polu działały intuicyjnie i precyzyjnie.
Jasne — to nie jest urządzenie, które zastąpi zdrowy rozsądek i odruchowe spojrzenie przez ramię. Nie działa też poniżej 15 km/h, więc w korku przez cały czas trzeba ufać zmysłom. Ale na trasie? To po prostu działa — podsumowuje autor testu.
Wniosek jest prosty: Garmin pokazał, iż aftermarket nie jest skazany na bycie krok za producentami. Zumo R1 udowadnia, iż nowe technologie bezpieczeństwa mogą trafić także do starszych maszyn — i to bez potrzeby wydawania fortuny na nowy motocykl.
Jeżeli więc jeździsz sporo po drogach szybkiego ruchu i nie masz ochoty inwestować w nowy jednoślad, Garmin Zumo R1 może być jednym z ciekawszych gadżetów, jaki trafi do twojego garażu. Rynek akcesoriów potrafi zaskakiwać — i na szczęście, w tym przypadku, zaskakuje na korzyść.
Więcej informacji na temat Zumo R1 Radar znajdziecie na stronie Garmin.
źródło: Bradley Brownell, jalopnik.com



