Lewis Hamilton, siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1, od sezonu 2025 będzie reprezentować barwy Ferrari. Brytyjski kierowca nie ukrywa, iż jego marzeniem jest nie tylko walka o kolejne tytuły w czerwonym kombinezonie, ale także stworzenie własnego samochodu drogowego. Co więcej, Hamilton chciałby, aby był to duchowy sukcesor legendarnego Ferrari F40.
Podczas weekendu Grand Prix Australii Hamilton zdradził, iż chciałby zaprojektować auto inspirowane F40, wyposażone w manualną skrzynię biegów. W jego wizji samochód miałby nazywać się F44 – od jego numeru startowego w F1. „Jedną z rzeczy, które naprawdę chcę zrobić, jest zaprojektowanie Ferrari. Chcę stworzyć F44. Jako bazę wykorzystać F40, z prawdziwą manualną skrzynią biegów. To będzie moją misją na najbliższe lata” – powiedział Hamilton.
Pomysł Brytyjczyka jest dość odważny, zwłaszcza iż Ferrari nie oferuje manualnej skrzyni biegów od 2012 roku. w tej chwili takie rozwiązania pojawiają się jedynie w nielicznych hipersamochodach produkowanych przez marki takie jak Pagani czy Gordon Murray Automotive. Powrót do tradycyjnej skrzyni biegów byłby dużą inwestycją dla Ferrari, ale zaangażowanie Hamiltona mogłoby pomóc w przekonaniu włodarzy marki z Maranello.
Ferrari F80 a wizja Hamiltona
Ferrari niedawno zaprezentowało F80, swoją najnowszą limitowaną konstrukcję nawiązującą do tradycji modeli takich jak F40, F50 czy Enzo. Jednak w przeciwieństwie do pomysłu Hamiltona, F80 to hybrydowy hipersamochód z silnikiem V6 twin-turbo i trzema jednostkami elektrycznymi, generujący ponad 1100 KM.

Koncept F44 byłby pod wieloma względami jego przeciwieństwem – klasyczna mechanika, prostota i surowa moc zamiast najnowocześniejszych technologii hybrydowych. Teoretycznie oba modele mogłyby funkcjonować obok siebie jako propozycje skierowane do różnych grup kolekcjonerów Ferrari.
F40 jako ikona
F40 to jeden z najbardziej ikonicznych modeli Ferrari, a także ostatni samochód, który osobiście zaakceptował Enzo Ferrari przed swoją śmiercią w 1988 roku. Produkowany w latach 1987-1992 supersamochód z turbodoładowanym silnikiem V8 i manualną skrzynią biegów pozostaje wzorem purystycznej jazdy dla wielu miłośników motoryzacji.
Hamilton, który już wcześniej posiadał kilka Ferrari w swojej kolekcji, nie ma co prawda F40 w garażu, ale jego kolega z toru, Lando Norris, jest właścicielem jednego z 1311 wyprodukowanych egzemplarzy.
Czy Ferrari się zdecyduje?
Plotki o powrocie F40 krążą już od pewnego czasu. W listopadzie 2024 roku brytyjski magazyn Top Gear sugerował, iż Ferrari może stworzyć nowoczesną interpretację tego modelu w ramach ekskluzywnej serii Icona, do której należą już Monza SP1/SP2 i Daytona SP3. Według tych doniesień nowy model mógłby powstać na bazie LaFerrari, ale bez hybrydowego układu napędowego.
Ferrari już raz wskrzeszało ducha F40 w 2018 roku, kiedy to zaprezentowano jednorazowy projekt SP38, bazujący na 488 GTB i inspirowany kultowym modelem z lat 80. Jednak tym razem Hamilton ma ambicje stworzenia pełnoprawnego następcy F40, co mogłoby nadać projektowi zupełnie nowy wymiar.
Co dalej?
Obecnie Hamilton koncentruje się na sezonie 2025, który nie zaczął się dla niego najlepiej. W Australii dojechał na 10. miejscu, a w Chinach był szósty, ale został zdyskwalifikowany po wykryciu nadmiernego zużycia deski ściernej jego SF-25. Zanim Brytyjczyk znajdzie czas na projektowanie samochodów drogowych, musi skupić się na poprawie wyników na torze.
Czy Ferrari pozwoli mu na realizację marzenia o F44? Tego jeszcze nie wiemy, ale gdyby projekt doszedł do skutku, moglibyśmy być świadkami jednego z najciekawszych powrotów w historii motoryzacji.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.