Aż 49,5 proc. wszystkich nowych samochodów sprzedanych w Europie w pierwszej połowie 2022 roku to SUV-y. W segmencie C-SUV rządzą Koreańczycy – Hyundai Tucson i Kia Sportage. Sprzedaż tej drugiej wzrosła aż o 41 proc.
SUV-y to w zasadzie jedyna część motoryzacyjnego rynku, która wydaje się opierać kryzysowi. O ile od stycznia do końca czerwca całkowita sprzedaż samochodów osobowych w krajach Unii Europejskiej spadła o 14 proc., to SUV-y zaliczyły zjazd w dół o zaledwie 4 proc. A to spowodowało, iż znacząco zwiększył się ich udział w całym rynku. W pierwszym półroczu było to już 49,5 proc. Innymi słowy, już co drugie auto wyjeżdżające na europejskie drogi jest SUV-em. Przynajmniej według statystyk firmy analitycznej JATO, bo w rzeczywistości takich aut może być jeszcze więcej. Wszystko zależy od tego, jak zdefiniujemy ten rodzaj nadwozia. Na przykład JATO zaliczyło do SUV-ów Kię Niro oraz EV6, ale XCeeda już nie – ten znalazł się w kategorii kompaktów. Dlaczego? To wiedzą tylko w JATO.
Tak, czy siak Europa SUV-ami stoi. Jeszcze dekadę temu miały raptem 20 proc. rynku, dzisiaj już niemal połowę. I nic nie zapowiada odwrotu od tego trendu. Bo SUV-y są po prostu praktyczniejsze i bardziej uniwersalne od innych aut. Wygodniej się do nich wsiada, zapewniają lepszą widoczność, większe bezpieczeństwo, mniej stresu przy podjeżdżaniu pod krawężniki i przejeżdżaniu przez dziury, mają zwykle większe bagażniki i więcej miejsca we wnętrzu. A te wyposażone w napęd na cztery koła dodatkowo potrafią poradzić sobie w terenie. Nic zatem dziwnego, iż SUV-y przekonały do siebie rzesze kierowców i rodzin.
Jeszcze dwadzieścia lat temu SUV-y były obecne niemal wyłącznie w wyższych segmentach i to tylko w markach premium. Wyjątkiem były niektóre marki japońskie oraz Kia, która pierwszego Sportage’a pokazała już w 1993 r., a Sorento w 2002 r. Natomiast dzisiaj każdy producent, który chce odgrywać jakąkolwiek rolę na motoryzacyjnym rynku, musi mieć w swojej ofercie całą gamę podwyższonych aut. Na 13 modeli, jakie sprzedaje w tej chwili Kia na europejskim rynku aż 7 zakwalifikować można do SUV-ów i crossoverów. I to pomijając Picanto w wersji X Line, które ma prześwit podwyższony do 17 cm i kilka atrybutów (choćby plastikowe nakładki) nadających mu charakteru miejskiego SUV-a.
Najliczniejszą grupą w całym segmencie są C-SUVy, czyli – mówiąc inaczej – kompaktowe. Bardzo często są to auta oparte właśnie o platformy, na których powstają zwykłe kompakty, choć nie zawsze jest to regułą. Np. nowa Kia Sportage ma zupełnie nową, dedykowaną platformę, niepowiązaną kompletnie z Ceedem (na jego bazie zrobiony jest XCeed). To umożliwiło zbudowanie przestronnego, nowoczesnego kompaktowego SUV-a, który może być wyposażony w napęd hybrydowy (HEV) lub hybrydowy plug-in (PHEV) z baterią pozwalającą przejechać realnie ponad 50 km tylko na prądzie. Efekt? Sportage oraz zbudowany na tej samej płycie Hyundai Tucson to najpopularniejsze C-SUVy w Europie – mają aż 12 proc. udziałów w swoim segmencie, liczącym łącznie aż 67 modeli! Sportage zanotował spektakularny wzrost sprzedaży – aż o 41 proc. w porównaniu z pierwszą połową 2021. Dobrze wypadło też Niro, które z liczbą 41 tys. sprzedanych egzemplarzy znalazło się na 13. miejscu.
Druga najpopularniejsza kategoria to B-SUVy, które narodziły się trochę później. W zasadzie ciągle mamy na rynku ich pierwszą, najwyżej drugą generację. Oferta producentów liczy 34 modele, czyli połowę tego, co w przypadku C-SUVów. Ale już pod względem sprzedaży ustępują starszym braciom tylko nieznacznie – w pierwszym półroczu w krajach UE sprzedało się 1,04 mln B-SUVów oraz 1,26 mln C-SUVów. Kię reprezentuje w tej kategorii Stonic i warto odnotować, iż jego sprzedaż rok do roku spadła tylko o 3 proc., podczas gdy większość konkurentów liczy straty w dziesiątkach procent.
Co ciekawe, B-SUVy są bardzo popularne w krajach południowych. W Chorwacji, Grecji, Włoszech, Słowenii i na Cyprze mają około 30-proc. udział w całym rynku. Ma to związek z tym, iż za niewielkie pieniądze oferują wyższy prześwit i niewielkie gabaryty, co przydaje się podczas jazdy wąskimi uliczkami, serpentynami i na gorszej jakości bocznych drogach, których w tych państwach nie brakuje.
D-SUVy to już większe i droższe pojazdy i popularne są przede wszystkim w bogatszych krajach. W Norwegii mają aż 17,7 proc. udziałów w całym rynku, w Szwecji, Szwajcarii i Luksemburgu około 10 proc. Do tej kategorii zalicza się Kia Sorento, której w pierwszym półroczu sprzedano w Europie 5,7 tys. egzemplarzy. Nie ma co ukrywać, iż auto jest zaawansowane technologicznie więc ucierpiało wskutek przestojów w dostawach półprzewodników i innych części. Producent nie jest w stanie zaspokoić popytu na ten model i kto się na niego zdecyduje, musi być świadomy czasu oczekiwania wynoszącego choćby ponad rok.
Segment E-SUV i F-SUV to już wyższa szkoła jazdy. Co ciekawe, w Norwegii mają wspólnie aż 10 proc. całego rynku. A to oznacza, iż niemal co trzecie nowe auto wyjeżdżające na tamtejsze drogi należy do segmentu D-, E- lub F-SUVów. Tyle, iż najczęściej jest to… Tesla Y albo inny duży elektryczny SUV. Bo 78 proc. nowych aut sprzedanych w Norwegii w tym roku to BEV-y!
Swoją drogą, ciekawe, iż JATO umieściło Teslę Y w segmencie D-SUV, ale Kię EV6 – pomimo podobnych gabarytów – w C-SUV. Gdyby koreańskie auto znalazło się w D, zajęłoby 6. miejsce – zaraz za Audi Q5. I wyprzedziłoby wszystkie inne elektryki – Audi Q4, BMW iX3, Mercedesa EQC.
Gdy ktoś zyskuje, to ktoś musi oczywiście tracić. Rosnąca rola SUV-ów sprawia, iż coraz mniejszym zainteresowaniem cieszą się klasyczne nadwozia i segmenty. Sprzedaż aut klasy A, B i C spadła w rok o 22 proc., a ich udział w całym rynku skurczył się z 41 do 37 proc. Ale są i wyjątki. Na przykład Kia Ceed dzięki liftingowi poprawiła wynik o 20 proc. i jest siódmym najpopularniejszym kompaktem w Europie. Wyprzedziła choćby Forda Focusa. XCeed, choć lifting będzie dopiero miał, też nie ma powodów do narzekania – w pierwszym półroczu kupiło go prawie 28 tys. Europejczyków, czyli aż o 34 proc. więcej niż rok wcześniej.
Czy rola SUV-ów przez cały czas będzie rosła? Trudno jednoznacznie ocenić. Trend może zahamować wprowadzenie modeli elektrycznych o standardowych nadwoziach. Producenci już zapowiadają, iż na nowoczesnych zelektryfikowanych platformach będą budowali także sedany, kombi czy auta sportowe. Z drugiej strony, granice pomiędzy poszczególnymi typami i rodzajami nadwozi zaczęły się zacierać i właśnie to zjawisko może najdynamiczniej postępować w najbliższych latach. Weźmy takie EV6, które z jednej strony jest podwyższone, z drugiej ma sportową sylwetkę i ogromny rozstaw osi (aż 2,9 metra), a do tego wnętrze przestronne jak w vanie. Projektowanie aut w taki sposób umożliwia właśnie elektryfikacja. Zatem z biegiem czasu będziemy się przesiadać do samochodów nie tylko inaczej napędzanych, ale także inaczej skonstruowanych i inaczej wyglądających, których nie da się jednoznacznie zaszufladkować w żadnym segmencie ani klasie.