Administracja Donalda Trumpa słynęła z dość dynamicznego i niekiedy chaotycznego podejścia do polityki handlowej. Zapowiedzi wprowadzenia nowych, wyższych ceł na importowane samochody – mówiło się choćby o dodatkowych 25 procentach do już istniejącej stawki, co łącznie dałoby aż 27,5 procent – miały w teorii zmusić producentów z Europy i Azji do przeniesienia produkcji bezpośrednio do USA. Celem było oczywiście pobudzenie amerykańskiej gospodarki i stworzenie nowych miejsc pracy.
Zanim jednak producenci zdążyli zareagować i przeliczyć koszty ewentualnej relokacji fabryk lub dostosować cenniki do potencjalnie wyższych ceł, na rynku zadziałał inny mechanizm – strach.
Amerykańscy klienci, słysząc o możliwych drastycznych podwyżkach cen popularnych modeli (a w skrajnym przypadku choćby o ich zniknięciu z oferty), postanowili działać wyprzedzająco.
Toyota na fali wzrostowej
Efekt? Prawdziwa gorączka zakupów w salonach! Jak donosiła agencja Reuters, Toyota w marcu (w okresie największej niepewności dotyczącej ceł) odnotowała swój absolutnie rekordowy miesiąc pod względem sprzedaży w Stanach Zjednoczonych. Wzrost wyniósł imponujące 6,8 proc. w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku (tu znajdziecie pełne dane).
Ale to nie wszystko. Japoński gigant święcił triumfy nie tylko w USA. Globalnie (poza rodzimym rynkiem) Toyota sprzedała w marcu aż 814 105 pojazdów, co oznacza wzrost o 6,7 proc. rok do roku. Równocześnie znacząco zwiększono produkcję – z linii montażowych zjechało łącznie 880 476 samochodów, czyli o 9,1 proc. więcej niż rok wcześniej.
Nieoczekiwany zwycięzca handlowej wojny?
Sytuacja ta doskonale pokazuje, jak decyzje polityczne, choćby te postrzegane jako nieprzemyślane czy będące elementem gry negocjacyjnej, mogą wywołać natychmiastową i silną reakcję rynku.
W tym konkretnym przypadku obawa przed wyższymi cenami okazała się dla Toyoty potężnym, choć nieplanowanym, impulsem sprzedażowym, prowadząc do historycznych wyników. Pozostaje pytanie, czy taki "efekt uboczny" był przez administrację Trumpa wkalkulowany w strategię negocjacyjną...
Jedno jest pewne – na tym konkretnym zamieszaniu Toyota zdecydowanie wyszła na swoje.
Toyota wyniki za I kwartał w Polsce
Przypomnijmy, iż niedawno Japończycy pochwalili się wynikami sprzedaży w kraju nad Wisłą. Pierwszy kwartał 2025 roku Toyota zakończyła na pozycji lidera polskiego rynku motoryzacyjnego. W okresie od stycznia do marca w naszym kraju zarejestrowano 26 817 samochodów osobowych i dostawczych tej marki. Przełożyło się to na 16,9 proc. udziału w rynku, co jest wynikiem blisko dwukrotnie lepszym niż marki, która zajęła pozycję numer dwa.
Jak to wygląda w liczbach? W marcu z salonów Toyoty wyjechało 8436 pojazdów, a marka była numerem 1 zarówno wśród klientów indywidualnych, jak i firm. Osoby prywatne zarejestrowały w trzecim miesiącu roku 2513 egzemplarzy Toyoty, a do przedsiębiorstw trafiły 5923 samochody.