
Twórca marki Isdera nie uznaje drugiego egzemplarza modelu Commendatore 112i za swoje dzieło i odżegnuje się od tego auta. Właściciel nim jeździ, kompletnie się tym nie przejmując.
Pamiętacie Isderę 112i? Część z was – zwłaszcza ci, którzy grali w Need for Speed II sprzed 27 lat (!) – prawdopodobnie tak. Jest to jednak model, delikatnie mówiąc, niszowy. Powstał trzy dekady temu i zbudowała go firma Isdera (nie mylić z polskim, podobnie nazywającym się przedsiębiorstwem, które też ma pecha do kończenia tego, co zaczęło) założona przez Eberharda Schulza. Zaczęło się pod koniec lat 60. od projektów robionych dla Mercedesa. Firma ze Stuttgartu uznała jednak, iż adekwatnie to nie do końca o to im chodziło. Schulz nie chciał zmarnować roboty, więc założył własną firmę, a projekt Mercedesa CW311 zamienił się w Isderę 108i. Przedsiębiorstwo działało potem na małą skalę, co jakiś czas opracowując jakiś rzadki, drogi i szybki samochód wyglądający jak wyjęty z opakowania gumy „Turbo”.
Isdera Commendatore 112i powstała w 1993 roku
Mimo iż mówimy o niemieckiej firmie, słowo „Commendatore” w nazwie modelu składa hołd Enzo Ferrariemu. Isdera miała jednak brać na celownik produkty z Maranello, a zwłaszcza flagowy, czyli model F40. W gronie konkurentów mieli znaleźć się także Jaguar XJ220, Bugatti EB110, a choćby McLaren F1. Jeden z najniższych samochodów świata (mierzy odrobinę ponad metr) potrafił podczas szybkiej jazdy jeszcze automatycznie się obniżyć. Napędzał go sześciolitrowy silnik V12 o mocy 408 KM. Pochodził z Mercedesa, podobnie jak zbudowana specjalnie na zamówienie Schulza sześciobiegowa skrzynia manualna (modele Mercedesa z V12 miały tylko automaty).
Czytaj również:
- McLaren Speedtail jest wspaniały, ale ma bliźniaka. Oto Isdera Commendatore 112i
- Powrót z zaświatów to nie żadne mrzonki. Udowadnia to Isdera Commendatore 112i
Isdera Commendatore 112i miała być bardziej GT niż autem wyczynowym. Trochę jak superszybki pociąg – zresztą właśnie z kolejnictwa pożyczono konstrukcję przedniej wycieraczki. Miała radzić sobie z szybkim zbieraniem wody choćby przy bardzo wysokich prędkościach. Według danych technicznych, 112i mogło mknąć choćby 342 km/h.
Isdera 112i powstała tylko w jednym egzemplarzu – przynajmniej oficjalnie
Plany były piękne, a pomysł na samochód wydawał się naprawdę dopracowany. Niestety, jak to często bywa w przypadku prywatnych i nieco szalonych inicjatyw, na drodze stanęły pieniądze. Budowa rywala dla McLarena F1 to niezwykle kosztowna sprawa, a chętni wcale nie dobijali się do Isdery drzwiami i oknami. Po premierze 112i na targach we Frankfurcie udało się więc sprzedać jedyny istniejący egzemplarz szwajcarskiemu kolekcjonerowi, a na dalsze działanie zabrakło funduszy.
Tutaj historię niemieckiego, superszybkiego V12 można teoretycznie zamknąć. Ale tak naprawdę na świecie istnieje jeszcze jeden egzemplarz 112i. Jak to możliwe? Przy okazji tworzenia tego modelu w firmie została jeszcze m.in. rama rurowa i sporo części. Pewien kolekcjoner i stały klient Isdery, posiadający kilka egzemplarzy innych modeli, zwrócił się więc do Schulza. „Może by to tak dokończyć i sprawić, iż będzie jeździć?” – zapytał. Dostał zgodę, a Schulz początkowo pomagał w projekcie. Rama z 1987 roku została zestawiona z nadwoziem pomalowanym na kolor nieco przypominający niemieckie taksówki. Budowa trwała sześć lat.
Teraz druga Isdera Commendatore 112i jeździ po Niemczech

Zdjęcie, które widzicie, zostało wykonane przedwczoraj. Czy Eberhard Schulz – dziś 83-letni – cieszy się na widok drugiego egzemplarza swojego dzieła, które bywa normalnie używane? Co ciekawe, niekoniecznie. Jak przekazał w liście wysłanym kiedyś do portalu Secret Classics, odżegnuje się od tego egzemplarza. Jego zdaniem, właściciel próbował zbyt mocno zmienić pierwotny zamysł konstruktora. Owszem, musiał wprowadzić pewne zmiany, by spełnić nowsze wymogi homologacyjne niż te z czasów debiutu pierwszej sztuki. Zdaniem Schulza, poszedł jednak za daleko i „próbował zagarnąć markę Isdera”, a także „twierdził, iż zbudował lepszy samochód niż oryginalny”.
Co o tym myśleć? Co tylko chcecie. Ja tylko uznałem, iż pojawienie się tego zdjęcia to świetna okazja na opisanie ciekawej historii niezwykłego samochodu. Zazdroszczę osobie, która spotkała Commendatore 112i na trasie. Nie zazdroszczę właścicielowi, który musi szukać do tego części.
Więcej o supersamochodach:
- Plakatowe superauta: Dodge Viper SR. Osiem litrów to idealna pojemność skokowa
- Plakatowe superauta: McLaren F1 wcale nie miał być najszybszym autem świata. Tak wyszło
- Plakatowe superauta: nikt nie ma w domu tak imponujących żaluzji, jak Ferrari Testarossa ma po bokach