Dotykałem najtańszych 650 KM na rynku. Hyundai Ioniq 5 N na żywo (cenę też podam)

8 miesięcy temu

Szaleństwo dodawania elektrycznych koni mechanicznych trwa. Hyundai Ioniq 5 N będzie szybszy od Ferrari Enzo. Widziałem go na żywo.

369 900 zł. Tyle trzeba zapłacić za 650-konny samochód, który osiąga setkę w 3,4 s. Dla porównania, Ferrari Enzo zrobiłoby to w 3,6 s, gdyby tylko zechciało zjechać z plakatu w moim dawnym pokoju. To poziom supersamochodów – choćby te dzisiejsze wcale nie są dużo szybsze, zwłaszcza w tak zwanym codziennym życiu, gdy trzeba walczyć o trakcję, uważać na nisko zawieszony przód i mocno trzymać kierownicę.

Oto Hyundai Ioniq 5 N

Ioniqa 5 znamy już nie od dziś i pewnie widzieliście już takie auto wiele razy na ulicach. Stawiam, iż mogliście się choćby za nim obejrzeć, bo ta stylistyka przyciąga wzrok. Jest nowoczesny, ale ze sznytem retro.

Odmiana N została oczywiście odpowiednio przyprawiona chilli. Pomarańczowe akcenty (uwaga – w spalinowych N-kach tego typu fragmenty są czerwone) nieźle zgrywają się z kolorem, którego… nie umiem opisać. Mimo iż szybkie Hyundaie są na rynku już od lat, przez cały czas nie wiem, czy to raczej „szary” czy może „błękitny”. Są też wielkie felgi, odrobina karbonu, a zderzaki narysowano bardziej agresywnie.

Zajrzyjmy do środka

Litera „N” na kierownicy zastępuje dobrze znane „kopnięte H”. Kierownica to tutaj prawdziwe centrum dowodzenia – ma całą masę przycisków. Jest ich chyba choćby trochę za dużo. Steruje się za ich pośrednictwem nie tylko radiem i tempomatem, ale i trybami jazdy i różnymi „sportowymi” funkcjami. Literka „N” jest też na przyciskach, które przenoszą kierowcę od razu w świat najostrzejszych ustawień.

Ioniqa 5 łatwo docenić za osobny, klasyczny panel do obsługi klimatyzacji. Ma też tunel ze schowkami i ładowarką indukcyjną do telefonu. Plastiki są niezłej jakości, nie brakuje alcantary… ale to wszystko prawdopodobnie kompletnie traci na znaczeniu, gdy kierowca wciśnie gaz.

Hyundai Ioniq 5 N rozpędza się do 260 km/h

To bardzo wysoka prędkość maksymalna, jak na samochód elektryczny. Akumulator tego wozu ma pojemność 84 kWh. Wóz korzysta z architektury 800 V. Ma dwa silniki – po jednym na każdą oś, uzyskując w ten sposób napęd AWD. Przedni motor ma 226 KM, a tylny – 383 KM. Wóz ma jeździć jak tylnonapędowy. Ma choćby tryb Drift z funkcją optymalizacji poślizgu, w którym ponoć błyskawicznie zamienia tylne opony w dym, a muchy trzeba potem zmywać z bocznych szyb.

Ioniq 5 N na pewno wzbudzi kontrowersje

Z jednej strony ma oczywiście wielką moc, która może zirytować kierowców dużo droższych wozów tankowanych benzyną. To nadal… hot hatch. 650-konny, ale hot hatch.

Z drugiej, na pewnych polach próbuje udawać auto spalinowe. Wóz ma 10 głośników, ale tylko 8 odpowiada za jakość muzyki we wnętrzu. Dwa służą do emitowania odgłosu silnika – i nie mówimy o elektrycznym. Ma być słyszalny zarówno w środku, jak i na zewnątrz. To przypomina rozwiązanie stosowane w nowym Abarthcie 500e. Od razu je wyłączyłem, gdy tylko wsiadłem do nowej, szybkiej pięćsetki.

Ioniq 5 N idzie jeszcze o krok dalej w swoim aktorstwie. Konstruktorzy uznali, iż jazda autami elektrycznymi jest zbyt gładka i perfekcyjna. Dodali trochę spalinowej niedoskonałości. I dlatego najmocniejszy koreański wóz w historii udaje… iż ma skrzynię biegów. Potrafi choćby poszarpywać.

Czy to miłe nawiązanie do tradycji i coś, co doda szczyptę emocji do niezwykle mocnego, ale jednak trochę zbyt gładkiego – przez fakt bycia elektrycznym – wozu? A może to jednak niepotrzebne komplikowanie konstrukcji i zabawne udawanie? Zobaczymy. Póki co, obawiam się, iż Ioniq 5 N może być odrobinę przekomputeryzowany. Odpowiedni tryb do driftu, 11 możliwości ustawienia proporcji rozkładu momentu obrotowego… Ale tak widocznie wyglądają auta sportowe na nowe czasy. Nie spalicie w nich sprzęgła (chyba iż ktoś wpadnie na pomysł, by dodać funkcję udawania gaśnięcia przy starcie i rozpylacz charakterystycznego zapachu)…

Jedno jest pewne – to najtańszy wóz o takiej mocy na rynku

Ioniq 5 N jest tańszy o 30 000 zł od słabszej, choć podobnej technicznie Kii EV6 GT. To najmniej kosztowny sposób na 650 KM i sprawienie, iż pasażer zrobi się zielony od przyspieszania. Czekam na jazdy.

Więcej na temat Hyundaiów:

  • Hyundai pokazał nowego, monstrualnego SUV-a. Wyjąłbym z niego fotele i wstawił do salonu
  • Hyundai Ioniq 6 jest jak chłopiec, który krzyczał „Wilk!”. I przybysz z kosmosu jednocześnie
  • Tego się nie spodziewaliście. Ten Hyundai ma 650 KM i zrobi setkę w 3 sekundy z hakiem

Fot. Maciej Lubczyński

Idź do oryginalnego materiału