Nie umiem sobie wyobrazić mentalności posła PiS, bo nie umiem zrozumieć następującego problemu. Przez cały okres rządów PO pisowcy najpierw powielali brednie o tym, iż dróg się w ogóle nie buduje („to nie była żadna budowa, to takie wykopki jak za Gierka” – Antoni Krauze o budowie fragmentu S7, dziś już ukończonego).
Kiedy musieli się pogodzić z tym, iż już jeżdżą po tych drogach, których – według nich – wcale nie budowano, wymyślili następne kłamstwo. Że najdrożej w Europie, iż „w Czechach się buduje za milion dolarów kilometr”, iż „powinni budować drogi ekspresowe, bo są trzy razy tańsze”.
I teraz ich rząd ma władzę. I owszem, buduje drogi – za co go za chwilę zamierzam pochwalić. Ale buduje z grubsza te same, z grubsza w tej samej technice, w podobnych cenach.
Radosnym pretekstem do tej notki jest rozpoczęcie budowy kolejnego bezkolizyjnego wylotu ze stolycy, tym razem w ciągu trasy S7 do Krakowa. W odróżnieniu od mojej poprzedniej notki, ten fragment zmienił barwę z szarego (papierkologia w lesie) na czerwony (papierkologię mamy za sobą, budowa w toku).
Bardzo mnie to cieszy, bo dotychczasowy wkład PiS w budowę warszawskiej sieci drogowej był ujemny. Obecny minister puszył się rozpoczęciem budowy południowej obwodnicy warszawy – Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy obiecywał, iż do tej budowy nie dopuści, blokował ją także jego następca, Kazz Marcinkiewicz.
Opóźnili tym wszystko o kilka lat. Za to właśnie ich tak gorąco hejtowałem kilkanaście lat temu, za pierwszego PiS-u. I dlatego nadejście rządów Platformy ucieszyło mnie, jako mniejsze zło. Że też prawica, ale przynajmniej autostrady budują.
I zresztą zbudowali, mamy już za sobą półmetek. Dzięki rządom Platformy Polska z kraju dziurawych i zakorkowanych dróg stała się krajem, który samochodem żal opuszczać, bo wiadomo, iż po czeskiej czy niemieckiej stronie granicy droga się POGORSZY.
I to wszystko przy ujadaniu przygłupiastych pisowskich blogerów i nie mniej przygłupiastych pisowskich posłów i publicystów – iż za drogo, iż dlaczego się oddaje te kontrakty wykonawcom spoza Polski, iż dlaczego nie w ciągu jednego roku (Wiktor Świetlik i jego skarga w serwisie wpotylice, iż przebudowa gierkówki do S8 trwa zimą).
No i teraz jest tak samo. Ceny to: 221,4 mln za 6,64 km (zadanie A), 388,7 mln za 14,8 km (zadanie B), 203,4 mln za 7,9 km (zadanie C). Wykonawcy: hiszpański (zadanie A), polski (zadanie B) i portugalski (zadanie C). Realizacja – do 2021.
Wszystko z grubsza jak za rządów Platformy. Proporcja polskich do niepolskich mniej więcej jak 1:2. Projekt + budowa – 4 lata. Cena – mniej więcej 30 mln za kilometr (wszędzie zaznaczam „mniej więcej”, bo takich wyliczeń nie sposób prowadzić w sposób ścisły, choćby ze względu na wielokrotnie tu przeze mnie opisywaną różnicę między kontraktem ZiZ a innymi rozwiązaniami).
Pisowski wyborca staje więc przed dylematem, którego nie umiem sobie choćby wyobrazić. Musi przyznać, iż albo idiotą był wtedy, albo jest nim teraz.
Może stosuje jakąś wyższą dialektykę, iż 30 mln to za dużo wtedy, ale w sam raz dzisiaj (?). Serio, nie umiem tego zgrokować.
No dobrze, zostawmy ich już i radujmy się. Gdy zaczynałem blogować, Warszawa nie miała jeszcze ani kilometra obwodnicy czy ekspresówki, dziś to wygląda już nieźle.
Zagadką pozostaje przez cały czas data rozpoczęcia realizacji wylotu S7 na Gdańsk, czyli obwodnicy Łomianek, a także obwodnicy wschodniej, zablokowanej przez Szyszkę, który ma tam latyfundia. Nie wiadomo też, czy i kiedy ruszy budowa trasy N-S, przecinającej miasto od Galmoku po Powązki.
Kiedyś byłem jej przeciw, teraz jestem za. Bo z kolei kiedyś nie było bulwarów wiślanych, a teraz są – i marzy mi się uspokajanie ruchu na Wisłostradzie (a po budowie N-S będzie to oczywistym rozwiązaniem).
Za miesiąc otwarta będzie obwodnica Marek, czyli S8 – element bezkolizyjnej trasy Białystok-Lizbona. A w latach 2019-2022 czeka nas wysyp nowych tras, zmieniających życie warszawskich kierowców nie mniej od adwójki (którą pewnie wtedy już będą poszerzać).
To dobrze, iż w rządzie PiS jest kilkoro kompetentnych ministrów. Pewnie polecą przy pierwszej rekonstrukcji, jak w Platformie Grabarczyk…