Czy Moto Guzzi Le Mans powróci? Mamy piękne koncepty, ale Piaggio milczy

9 godzin temu

Moto Guzzi Le Mans wciąż rozbudza wyobraźnię fanów. Choć produkcję zakończono dekady temu, marzenia o jej powrocie nie gasną. Oberdan Bezzi od lat rysuje Le Mans na nowo, używając jako bazy współczesnych modeli Guzzi. A Piaggio? Na razie tylko kiwa głową… w inną stronę.

W świecie motocykli są maszyny, które przestały być tylko pojazdami. Stały się totemami. Ikonami. Obiektami westchnień, które mają większy kult niż niejeden święty patron motocyklistów. Taką maszyną bez dwóch zdań jest Moto Guzzi Le Mans pierwszej serii – zgrabna, muskularna i niepowtarzalna Włoszka z 1975 roku, która do dziś rozpala wyobraźnię guzzistów. Problem w tym, iż Piaggio – właściciel marki – jakoś tej wyobraźni nie podziela.

Le Mans – legenda 7036 sztuk

Wyprodukowany w zaledwie nieco ponad siedmiu tysiącach egzemplarzy, pierwszy Le Mans był dokładnie tym, co w latach 70. uchodziło za szczyt motocyklowej elegancji i bezkompromisowej siły. Silnik V2 850 cmł, sportowa linia, charakterystyczny okrągły reflektor i zadarty ogon – wszystko tu grało. Gdyby motocykle grały w filmach, Le Mans byłaby Sofią Loren na torze wyścigowym.

Ale legenda żyje – głównie w sercach fanów i… w szkicowniku Oberdana Bezzi.

Bezzi: człowiek, który marzy o Guzzi

Oberdan Bezzi to włoski designer, który prawdopodobnie rysował Moto Guzzi jeszcze zanim nauczył się pisać. Od lat tworzy koncepcyjne wizje współczesnej Le Mans, sięgając po różne modele Guzzi jako bazy – od nowoczesnej V100, przez V85TT, aż po lekko zapomnianą Bellagio 940. Efekt? Projekty, które sprawiają, iż każdy miłośnik klasycznych sportowych motocykli zaczyna niepokojąco często zerkać na saldo w banku.

V100 Le Mans Classic – klasyka z muskułami

W listopadzie 2024 Bezzi pokazał swoją najnowszą wizję: V100 Le Mans Classic. Na bazie V100 Mandello stworzył maszynę, która wygląda, jakby wyjechała prosto z 1975 roku – ale z karbonem zamiast chromu i zawieszeniem gotowym na autostrady XXI wieku. Smukła owiewka, wąski zbiornik, ostro zakończony ogon i oczywiście – brak zbędnych bajerów. Jak to ujął sam Bezzi: zero cudacznych dodatków, twarda i czysta jak prawdziwa Guzzi.

V85 Le Mans Concept – crossover z nutą sportu

Cofnijmy się o kilka lat. W 2019 Bezzi eksperymentował z czymś, co brzmi jak motocyklowy oksymoron: sportowa wersja adventure’a. Tak powstał V85 Le Mans Concept – maszyna oparta na dobrze znanej V85TT, ale z sylwetką przywodzącą na myśl rasowe sportówki z dawnych lat. To nie był projekt w stylu „heritage”. To było nowoczesne Moto Guzzi z tradycją w genach, ale bez taniego retro kostiumu.

Bellagio 940 Sport – minimalistyczna metamorfoza

Jeszcze wcześniej – bo mówimy tu o czasach, gdy Facebook był gablotą ze zdjęciami w liceum – Bezzi przedstawił swój koncept 940 Sport, oparty na modelu Bellagio. Wyrzucił z niego wszystko, co pachniało customem, i wsadził serce Le Mans I z 1978 roku: smukły zbiornik, mały okrągły reflektor, zadarty ogon i oczywiście klasyczne clip-ony. Efekt? Czerwona, włoska, wyraźnie rozgniewana – jak espresso z chili. Czyli dokładnie to, czym Moto Guzzi powinna być.

A Piaggio? No cóż…

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wszystkie te projekty Bezziego budzą zachwyt, zdobywają kliknięcia i wywołują lawiny komentarzy. Ale reakcja Piaggio? Cisza. Zimna jak wałek rozrządu w lutym. Póki co nikt w Mandello del Lario nie daje sygnałów, iż Le Mans miałaby wrócić. A szkoda. Bo jak pokazuje przykład Suzuki Katany (też zaczynała jako szkic!), czasem warto słuchać marzycieli.

Legenda czeka na budzik

Moto Guzzi Le Mans wciąż żyje. Tyle iż na papierze, w głowach fanów i w szkicownikach Oberdana Bezziego. Pytanie brzmi: czy Piaggio w końcu otworzy oczy i pozwoli tej legendzie wrócić na drogi? Bo jeżeli nie… to może ktoś inny zrobi Le Mans, tylko nazwie ją inaczej. A wtedy Piaggio będzie miało tylko siebie do obwiniania. I trochę Oberdana, który już dawno pokazał, jak to się robi.

źródło: insella.it, Oberdan Bezzi

Idź do oryginalnego materiału