Rząd planuje częściowe zniesienie zakazu wyprzedzania przez ciężarówki na autostradach i drogach ekspresowych. Zmiana podobno inspirowana jest rozwiązaniami z Niemiec, ale polscy eksperci mają o niej negatywne zdanie. W tym artykule sprawdzamy szczegóły planowanej nowelizacji i jej rzeczywistą korelację z niemieckimi przepisami.

Spis treści:
- Jakie zmiany w zakazie wyprzedzania proponuje rząd?
- Co mówi MSWiA? Obawy o bezpieczeństwo
- Niemiecka inspiracja wybiórcza
- Głos branży: transportowcy vs. regulatorzy
- Co może się wydarzyć dalej?
Jakie zmiany w zakazie wyprzedzania proponuje rząd?
Przewidziana na jesień 2025 roku nowelizacja przepisów ma umożliwić wyprzedzanie przez pojazdy ciężarowe kategorii N2 i N3 w godzinach nocnych (23:00–5:00) na dwupasmowych autostradach i drogach ekspresowych.
Byłaby więc częściowym cofnięciem zakazu, który od 1 lipca 2023 całkowicie zabrania wyprzedzania przez tiry na większości szybkich dróg w Polsce. Przypomnijmy, iż w tej chwili za jego złamanie grozi mandat w wysokości co najmniej 1 000 zł i 8 punktów karnych, a w przypadku recydywy: 2 000 zł i 15 punktów.
Co mówi MSWiA? Obawy o bezpieczeństwo
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wypowiada się krytycznie o planowanej nowelizacji, zwracając uwagę na trudniejsze warunki jazdy nocą:
- ograniczoną widoczność,
- zaburzoną percepcję prędkości i odległości,
- większe ryzyko zderzeń bocznych podczas manewrów wyprzedzania.
Natomiast Policja już zapowiedziała, iż będzie monitorować skutki ewentualnych zmian przepisów dzięki dronów i kontroli mobilnych.
Niemiecka inspiracja wybiórcza
Ministerstwo Infrastruktury uważa, iż inspiracją do zmian przepisów były regulacje Niemieckie, które ograniczają wyprzedzanie ciężarówek dynamicznie, a nie sztywno i całodobowo. Okazuje się jednak, iż niemieckie rozwiązania są znacznie bardziej elastyczne, a przede wszystkim oparte na danych i pomiarach dotyczących każdego odcinka drogi, na którym zostają wprowadzone.
Na przykład w Nadrenii Północnej-Westfalii wprowadzono zakazy wyłącznie na odcinkach o natężeniu powyżej 50 000 pojazdów dziennie i tam, gdzie ciężarówki stanowią przynajmniej 5% ruchu. W Dolnej Saksonii stosuje się dynamiczne zakazy, które aktywują się automatycznie w przypadku wzmożonego ruchu. W Brandenburgii zakaz obowiązuje całodobowo, ale tylko na konkretnych odcinkach, gdzie dominuje ruch ciężki.
Co ważne, w Niemczech obowiązuje zasada, iż wyprzedzanie musi zakończyć się w 45 sekund, a różnica prędkości pomiędzy pojazdami nie może być mniejsza niż 10 km/h.
Głos branży: transportowcy vs. regulatorzy
Nie da się ukryć, iż każda godzina bez zakazu oznacza mniejsze przestoje, szybsze dostawy i większą płynność transportu. Zwłaszcza dla przewoźników działających w systemie just-in-time, w którym opóźnienia generują realne koszty. Dla firm transportowych nocna jazda to także szansa na uniknięcie korków i zwiększenie wydajności floty, co przekłada się na lepsze wyniki finansowe i większą konkurencyjność.
W opinii wielu przewoźników, całodobowy zakaz wyprzedzania jest nadmiernie rygorystyczny i nieproporcjonalny. Szczególnie na mało uczęszczanych odcinkach dróg szybkiego ruchu, gdzie wyprzedzanie w nocy nie stanowiłoby zagrożenia, a znacząco poprawiłoby tempo jazdy i komfort pracy kierowców.
Tymczasem regulatorzy (głównie MSWiA oraz służby drogowe) podkreślają, iż nocą kierowcy są bardziej zmęczeni, co zwiększa ryzyko błędów i wydłuża czas reakcji. Poza tym wiele polskich dróg nie posiada odpowiedniego oświetlenia, oznakowania czy marginesu bezpieczeństwa, a to utrudnia bezpieczne wyprzedzanie w warunkach ograniczonej widoczności.
Co może się wydarzyć dalej?
Nowelizacja przepisów może pozostać w niezmienionej formie i po przyjęciu umożliwić ciężarówkom powrót na lewy pas w godzinach nocnych. W obliczu krytyki to jednak mało prawdopodobny wariant.
Wydaje się więc iż zostaną wprowadzone elastyczne zmiany np. w zależności od pory dnia, lokalizacji, natężenia ruchu lub typu drogi. Może też pojawić się zapis o pilotażowym wdrożeniu i analizie efektów w wybranych regionach. To podejście wymaga większych inwestycji w infrastrukturę (czujniki, tablice dynamiczne), ale jest bliższe rozwiązaniom niemieckim.
Natomiast najbardziej zachowawczy scenariusz zakłada całkowite odrzucenie lub zablokowanie projektu w kolejnych komisjach, co oznacza brak zmian dotychczasowych przepisów.
Niezależnie od losów projektu nowelizacji pewne jest, iż zamiast politycznych uproszczeń potrzebujemy systemowych i skalowalnych rozwiązań. Tylko takie działania mogą pogodzić interesy bezpieczeństwa publicznego z potrzebami branży transportowej.