
Chiny ograniczyły dostawy najważniejszych metali i minerałów do zachodnich producentów sprzętu obronnego, opóźniając produkcję i zmuszając firmy do przeszukiwania całego świata w celu znalezienia zapasów potrzebnych do produkcji wszystkiego, od pocisków po myśliwce – informuje The Wall Street Journal.
Pekin, który od lat kontroluje globalny rynek tzw. metali ziem rzadkich, postanowił przykręcić kurek z surowcami, od których zależy nie tylko produkcja iPhone’ów czy samochodów elektrycznych, ale też amerykańskich myśliwców, rakiet i dronów. Chiny właśnie pokazały, jak silny mają wpływ na zachodni przemysł obronny i iż potrafią go wykorzystać.
Gdy na początku roku napięcia handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Chinami ponownie się zaostrzyły, Pekin niemal natychmiast odpowiedział najpotężniejszą bronią, jaką ma w arsenale gospodarczym: surowcami strategicznymi.
Chodzi przede wszystkim o pierwiastki ziem rzadkich i grupę 17 metali, bez których nie działają ani silniki rakietowe, ani lasery, ani choćby nowoczesne pociski. Wystarczy dodać, iż ok. 90 proc. globalnej produkcji tych metali kontrolują właśnie Chiny.
Choć w czerwcu, po serii koncesji handlowych ze strony administracji USA, Pekin pozwolił na wznowienie części eksportu do cywilnych odbiorców, to dla przemysłu zbrojeniowego drzwi pozostały zamknięte. Amerykańscy dostawcy uzbrojenia zostali zmuszeni do dramatycznego przeszukiwania światowych rynków w poszukiwaniu zamienników. Niektórzy już musieli wstrzymać produkcję.
Magnesy, które mogą zatrzymać drona
Jak informuje The Wall Street Journal, amerykański producent dronów, obsługujący kontrakty Pentagonu, został zmuszony do opóźnienia realizacji zamówień choćby o dwa miesiące. Wszystko przez brak specjalistycznych magnesów zawierających pierwiastki ziem rzadkich, których nie da się tak po prostu „przestawić” na innego producenta, zwłaszcza gdy niemal 100 proc. łańcucha dostaw prowadzi do Chin.
Ceny takich komponentów zaczęły rosnąć w szaleńczym tempie. Handlowcy cytowani przez dziennik mówią choćby o pięciokrotnych wzrostach w porównaniu do okresu sprzed nałożenia ograniczeń.
To problem nie tylko dla producentów broni, ale też np. dla koncernów motoryzacyjnych, które używają tych samych magnesów w silnikach samochodów elektrycznych.
Więcej na Spider’s Web:
Pentagon uzależniony od Chin? Niestety, tak
Sprawa jest dużo poważniejsza, niż mogłoby się wydawać. Zgodnie z wewnętrznymi analizami Departamentu Obrony USA, ponad 80 tys. komponentów używanych przez amerykańskie wojsko zawiera minerały objęte chińskimi ograniczeniami eksportowymi. Od radarów w myśliwcach po układy kierowania rakiet, wszystkie te systemy potrzebują bardzo specyficznych metali.
Co gorsza, chińscy urzędnicy wprowadzili obowiązek przedstawiania przez zagranicznych odbiorców szczegółowych danych na temat zastosowania kupowanych materiałów. Innymi słowy, Chiny chcą mieć pewność, iż ich pierwiastki nie trafiają do produkcji zachodniego uzbrojenia.
Leonardo DRS ostrzega: kończy się german
Jednym z najbardziej alarmujących sygnałów są komunikaty płynące bezpośrednio z przemysłu obronnego. Amerykańska firma Leonardo DRS poinformowała, iż wyczerpują się jej zapasy germanu. To pierwiastek, który wykorzystywany jest m.in. komunikacji wojskowej.
Jeśli dostawy się nie poprawią, firma będzie zmuszona do wstrzymania realizacji kontraktów jeszcze przed końcem roku. W takiej sytuacji nie pomogą ani rezerwy strategiczne, ani polityczne deklaracje. To czysty, brutalny brak surowca i zero możliwości szybkiego zastąpienia go czymkolwiek innym.
Półroczne licencje? Za mało, za późno
W czerwcu Wall Street Journal informował, iż Pekin zgodził się wznowić wydawanie licencji eksportowych na część metali ziem rzadkich, ale tylko dla wybranych odbiorców i tylko na pół roku. Reuters dodaje, iż w przypadku najbardziej zaawansowanych magnesów, używanych w systemach rakietowych czy myśliwcach, nie wydano żadnych pozwoleń.
To oznacza, iż amerykański przemysł zbrojeniowy musi szykować się na dłuższą grę nerwów. A przy okazji inwestować w alternatywne źródła, np. kopalnie w Australii, Kanadzie czy Afryce. Tyle iż od podpisania umowy do pierwszych dostaw mogą minąć całe lata.
Ziemie rzadkie, problem powszechny
Cała ta sytuacja przypomina brutalną lekcję geopolityki: technologia potrzebuje surowców, a surowce mają swoją politykę. Bez skandu, neodymu czy prazeodymu nie będzie ani najnowszego iPhone’a, ani F-35. A to oznacza, iż każdy, kto trzyma rękę na złożach, trzyma też drugą rękę na gardle globalnej gospodarki.
Dziś tą ręką są Chiny. I nie mają zamiaru jej puszczać.
Główna ilustracja: Lutet (Lu) jest jednym z pierwiastków ziem rzadkich, należącym do grupy lantanowców. Fot. Alchemist-hp (www.pse-mendelejew.de), licencja FAL