Chiny nabierają prędkości, czyli czy w Zuffenhausen mogą spać spokojnie

7 miesięcy temu

Mam wrażenie iż miniony rok był przełomowy dla myślenia o chińskich samochodach w Polsce i w Europie. W tej chwili zdecydowana większość z nas, interesujących się motoryzacją, zdaje już sobie sprawę, iż dla takich marek jak Volkswagen, Renault czy Opel idą ciężkie czasy. Ale jestem przekonany, iż czekają nas jeszcze co najmniej dwa kolejne przełomy.

Pierwszy, mający miejsce właśnie teraz: widzimy, iż firmy takie jak Nio, IM Motors czy Avatr mogą skutecznie walczyć o klientów marek premium, w tym Mercedesa, BMW i Audi. jeżeli myślicie, iż to mrzonki, to radzę zbadać te te samochody organoleptycznie, co jest o tyle łatwe, iż marka Nio jest już obecna w Polsce. Przekonacie się Państwo, iż nowe chińskie auta nie tylko nie odstają jakością od zachodnich, ale często są bardziej od nich zaawansowane technologicznie. Tak, tak…

I jeżeli myślicie, iż segment aut premium jest szczytem ambicji firm zza Wielkiego Muru, to się mylicie. I to jest drugi przełom, który zademonstruję na podstawie dwóch niedawno zaprezentowanych konstrukcji.

Pierwsza z nich to SSC SC01.

SSC to skrót od Small Sports Car. I rzeczywiście auto mierzy zaledwie 4.1m długości.

Oczywiście mamy XXI wiek, więc napęd jest czysto elektryczny. I co ciekawe, cała konstrukcja jest tak zaprojektowana, iż waży zaledwie 1370kg. Dzięki temu moc 430KM (dziś nie porażająca) pozwala autu na przyspieszenie od 0 do 100km/h w zaledwie 3,5 sekundy. Auto ma bardzo ciekawą budowę, z przestrzenną ramą wykonaną ze stali chromowo-molibdenowej.

Zawieszenie oparto o amortyzatory pracujące w poziomie. Żeby kierowca mógł usiąść jak najniżej, akumulator umieszczono za siedzeniami, zamiast pod podłogą. To wszystko są cechy spotykane zdecydowanie częściej w bolidach wyścigowych, niż w cywilnych samochodach. Uwagę zwraca także bardzo surowe wnętrze i wręcz wspaniały panel fizycznych przełączników nad przednią szybą.

Mamy więc do czynienia z samochodem, który ma na celu dostarczyć kierowcy całe mnóstwo wrażeń. jeżeli to auto trafi do Europy, to marki takie jak Alpine, Lotus czy Caterham zyskają bardzo poważną konkurencję. Co więcej cena SC01 jest bardzo atrakcyjna: wynosi ok. 42 tys. USD (ok. 160 tys. PLN).

Nawet jeżeli samochód ten podrożeje o parędziesiąt procent w drodze do Europy, to i tak będzie tańszy niż wymienione wcześniej małe auta sportowe.

Dodatkową przewagą jest fakt, iż za firmą SSC stoi znana wszystkim marka Xiaomi. A to bardzo pozytywne skojarzenie, markę Xiaomi zna praktycznie każdy Francuz, Polak, czy Niemiec.

O ile SSC będzie walczył z niszowymi markami, to druga konstrukcja bierze na celownik najbardziej prestiżowe firmy, takie jak Porsche czy Ferrari. Mowa o Yangwang U9, czyli supersportowym bolidzie od BYD.

Ten samochód to naprawdę majstersztyk nowoczesnych technologii. Szczególnie jeżeli chodzi o napęd i zawieszenie. Auto napędzają 4 silniki, z których każdy napędza jedno koło.

Dzięki temu auto może kręcić się w miejscu. Dosłownie. Łączna moc, która przekracza 1250KM, pozwala temu autu uzyskiwać osiągi na poziomie najszybszych samochodów ze znakiem Ferrari czy Lamborghini. Yangwang U9 posiada unikalne zawieszenie Disus-X, które sprawia, iż auto może wykonywać skoki, ale przede wszystkim umożliwia jazdę w sytuacji, gdy jedno z kół ulegnie uszkodzeniu, lub choćby odpadnie…

Zresztą zobaczcie sami:

Auto wygląda na bardzo szybkie i na pewno zwróci uwagę każdego przechodnia na ulicy. Czy jest zatem równie drogie jak włoskie super-auta? Otóż BYD deklaruje, iż samochód ten kosztować będzie około 150 tys. dolarów.

Tymczasem jedyny supersamochód elektryczny z Europy, czyli chorwacki Rimac Nevera kosztuje 2 miliony euro. Dla amatorów mocnych wrażeń za kółkiem Yangwang U9 może być prawdziwą okazją.

Czy konstrukcje takie, jak te wyżej przedstawione podbiją rynek supersamochodów? Na pewno nie od razu, ale też nie jest to główny ich cel. Ich przeznaczeniem jest wykazanie, iż konstruktorzy z Chin potrafią już tworzyć konstrukcje, które mogą zaprzeć dech w piersiach fascynatów motoryzacji o różnej zasobności portfela.

Dyrektorzy zarządzający Porsche, Ferrari czy McLaren powinni zacząć oswajać się z faktem, iż rośnie im najgroźniejsza konkurencja z jaką kiedykolwiek musieli się zmierzyć. Dla wszystkich tych firm rynek chiński jest bardzo ważny. A firmy z tego rynku intensywnie rozglądają się za nowymi rynkami na świecie.

Autor: Adam Borusewicz

e-mail: [email protected]

Redakcja: Leszek B. Ślazyk

e-mail: [email protected]

© www.chiny24.com

Idź do oryginalnego materiału