Chiński Defender? Tak mówią. Kosztuje jednak 3 razy mniej

3 dni temu

Takie samochody pokazują, jak daleko zaszedł przemysł motoryzacyjny z Państwa Środka. Może i tamtejsze produkty czerpią z tych europejskich, ale robią to dobrze. Ten chiński Defender jest tego kolejnym przykładem. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż pojawi się na Starym Kontynencie.

Chiński Defender nadjeżdża

Za stworzenie tego pojazdu odpowiada BYD, którego główna marka ma już ponad dwadzieścia salonów sprzedaży w naszym kraju. Większość jej europejskiej oferty stanowią modele elektryczne, ale są też hybrydy plug-in. Chiński Defender może być kolejną z nich. Podejrzewamy, iż budziłby duże zainteresowanie klientów.

Prezentowane auto będzie dostępne jako Fang Cheng Bao Tai 7 – przynajmniej na rynku azjatyckim. To oznacza reprezentowanie koncernu, ale pod skrzydłami innego producenta. Pamiętajmy jednak, iż w przypadku tamtejszych konglomeratów łatwo o „podmianki” znaczków i logotypów.

Zacznijmy od tego, iż inspiracje stylistyczne są tu oczywistością. Niemniej jednak można mówić o mieszance różnych motywów. Oprócz brytyjskiego SUV-a, w tej sylwetce da się dostrzec również Klasę G czy choćby Lexusa.

Nawiązania do legendy

Chiński Defender robi duże wrażenie – co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Po zmroku można byłoby go pomylić z brytyjską legendą, co w tym przypadku jest akurat dużą zaletą. Czy Land Rover złoży w tej sprawie pozew? Nie, bo trudno mówić o prawdziwej kopii.

Tył samochodu wygląda bardzo fajnie. Dominują tu kwadratowe kształty, czego najlepszym dowodem są lampy z wypełnieniem LED. choćby schowek na klapie bagażnika imitujący osłonę koła zapasowego nie jest typowo okrągły.

Bao Tai 7 z profilu

Profil ujawnia, iż mamy do czynienia z bardzo dużym samochodem, czego potwierdzeniem są ujawnione wymiary. Tai 7 ma 4999 milimetrów długości, 1995 milimetrów szerokości i 1865 milimetrów wysokości – przy rozstawie osi wynoszącym 2920 milimetrów. Krótko mówiąc, kawał auta. To oznacza, iż jest dłuższy od Defendera 110 (o 241 milimetrów), ale krótszy niż „130-tka” (o 102 milimetry).

Pas przedni ma proporcje brytyjskiego SUV-a, ale jego poszczególne elementy są inne. Prostokątne reflektory zostały uzupełnione dyskretnymi listwami w kolorze nadwozia. Centralne miejsce zajmuje panel z charakterystycznymi ozdobami. Niżej wkomponowano zderzak ścięty ku dołowi, który podkreśla terenowe aspiracje.

Chiński Defender to hybryda PHEV

Prezentowany model oddaje do dyspozycji układ typu plug-in, który ma zapewniać odpowiedni zasięg w trybie elektrycznym. Producent ujawnił już na jego temat kilka bardzo istotnych informacji technicznych.

Chiński SUV posiada doładowany silnik benzynowy, który generuje 154 konie mechaniczne. Wspiera go jednostka elektryczna oferująca 268 koni mechanicznych. Na tym etapie nie wiadomo, czy potencjał systemowy oznacza dodanie maksymalnych wartości obu konstrukcji.

Bao Tai 7 z przodu

Ważnym elementem całości jest akumulator trakcyjny. To podzespół litowo-żelazowo-fosforanowy. Pojemność? Pozostaje tajemnicą, ale należy spodziewać się około 100 kilometrów zasięgu w trybie elektrycznym.

Masa własna Tai 7 wynosi 2230 kilogramów, czyli dużo, choć pamiętajmy, iż hybrydy PHEV zawsze generują nadwagę. Mimo tego, auto rozpędza się do 190 km/h. I wydaje się to wystarczająca wartość, biorąc pod uwagę przeznaczenie auta.

Największą niespodzianką nowego modelu ma być jego cena. Według lokalnych mediów, oferta bazowa będzie zaczynała się od 300 000 juanów, czyli około 156 000 złotych (kurs 0,52). Dla porównania, hybrydowy Defender 110 w Polsce kosztuje między 411 000 a 591 300 złotych – w zależności od wersji wyposażenia.

Idź do oryginalnego materiału