Test zestawu składającego się z Logitech PRO Racing Wheel i PRO Racing Pedals dał mi więcej frajdy niż niejeden samochód. Przez miesiąc byłem Nikim Laudą.
Jak powiedziała wielka filozofka Nelly Furtado – wszystkie dobre rzeczy się kończą. Tak też końca dobiegła moja przygoda z zestawem składającym się z kierownicy Logitech PRO Racing Wheel i pedałów PRO Racing Pedals. Przez miesiąc miałem okazję testować zestaw dla wymagających graczy, którzy szukają sprzętu dającego im pełną kontrolę nad wirtualnym pojazdem, ale jednocześnie takiego, który odwzorowuje zachowanie samochodu w najmniejszych detalach. Takich, którzy szukają czegoś więcej. Mogą już zakończyć poszukiwania – ten zestaw spełni ich wymagania. Test Logitech PRO Racing Wheel i Logitech PRO Racing Pedals odbył się w trzech grach: Forza Horizon 5, Dirt Rally 2.0 i Assetto Corsa.
Podtrzymuję to, co napisałem w tekście opisującym pierwsze wrażenia z użytkowania
Wykonanie stoi na ponadprzeciętnym poziomie. Skóra jest przyjemna w dotyku i nie lepi się do palców, nie ma na niej żadnych śladów użytkowania. Wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku. Metal jest przyjemny w dotyku, łopatki idealnie leżą i się przyjemnie klikają. Napęd kierownicy to Direct Drive, co oznacza, iż trzpień wychodzi bezpośrednio z silnika elektrycznego. Takie rozwiązanie ma same zalety – nie ma żadnych opóźnień i przekłamań w przeniesieniu mocy, bo nie ma przekładni, pasków ani innych zbyt wolnych systemów. Co więcej – drastycznie spada liczba elementów, które mogłyby ulec potencjalnej awarii. Baza kierownicy waży 7 kg, koło 1,5 kg i ten zestaw jest w stanie wytworzyć do 11 Nm momentu obrotowego. To naprawdę duża wartość, bo kierownice, które uchodzą już za dobre do gry zapewniają od 5 do 8 Nm, a te tanie zaledwie 2 Nm. o ile nie będziecie uważać w trakcie grania to kierownica może wyrwać się z rąk. Zwłaszcza gdy w opcjach konfiguracji profili włączycie tryb TRUEFORCE, a gra go obsługuje. To zupełnie inny wymiar rozgrywki.
TRUEFORCE zmienia wszystko
Sprawia, iż kierownica bez niej i z nią to wręcz dwa różne urządzenia. Już bez niego kierownica daje mnóstwo informacji o tym, jak zachowuje się samochód w grze. Ale włączenie tej opcji sprawia, iż naprawdę czułem się jakbym prowadził samochód, ale żeby to zrozumieć najpierw trochę teorii. W klasycznych kierownicach za wrażenia z grania odpowiada układ sprzężenia zwrotnego, który ma zapisane maksymalnie kilkanaście profili i w tych profilach jest realizowany. Oznacza to, iż doznania są spłycone i mają delikatne opóźnienie, nie ma tam silnej i dynamicznej zmiany, a przede wszystkim kuleje stopniowanie doznań. choćby najlepszy Force Feedback ma te ograniczenia. Tymczasem Logitech wpadł na pomysł połączenia kierownicy bezpośrednio z silnikiem gry, dzięki czemu nie ma żadnych opóźnień. Kierownica rzeczywiście odwzorowuje zmieniające się parametry – obroty silnika, rodzaj nawierzchni, utratę przyczepności, zmianę pogody – mokra lub sucha nawierzchnia itd. Z opisu może się wydawać, iż dużo się nie zmieniło, ale to olbrzymia różnica, którą czuć przy pierwszym wirtualnym zakręcie.
Mój pierwszy kontakt z TRUEFORCE i zbyt późno założoną kontrą skończył się wyrwaniem kierownicy z rąk. Na początku mnie to zdziwiło, a później zakochałem się w tej funkcji. Całkowicie zmienia wrażenia z gry. Miałem szczęście, iż wszystkie testowane przeze mnie produkcje obsługiwały tę technologię. Dzięki temu miałem świetny przekrój jak zmienia się odbiór gier. Forza jest produkcją nastawioną bardziej na rozrywkę niż wrażenia z jazdy, ale i tak różnica była ogromna. Prowadzenie samochodu było zupełnie inne – trzeba było bardziej się skupić, kierownica przekazywała więcej informacji – choćby zwykłe złapanie pobocza dawało już inne odczucia, a w zależności czy to pobocze było chodnikiem czy piaskiem – samochód zachowywał się zupełnie inaczej i było to czuć.
Czasem jest brutalnie
Brutalną weryfikację swoich umiejętności przeżyłem w dwóch produkcjach, w których rozgrywka nastawiona jest na jak największy realizm – Dirt Rally 2.0 i Assetto Corsa. Pierwsze chwile w tych produkcjach z TRUEFORCE były dla mnie trudne, nie będę czarował, iż było inaczej. Trzeba się przestawić na większą liczbę doznań i to, iż samochód przy dużej prędkości nie skręci magicznie w miejscu, a wyprowadzenie auta z ciasnego zakrętu wymaga siły. Toczyłem prawdziwą walkę o utrzymanie się na torze, gdy popełniłem błąd. Po kilku rozgrywkach autentycznie zacząłem odczuwać ból mięśni, bo taki dostały wycisk. To było piękne, dokładnie tak jest po sportowej jeździe na torze, to nie są przelewki i jazda 180 km/h prostą niemiecką autostradą. Podobnie jak w życiu trzeba pracować całym ciałem, doskonalić swoje umiejętności i poznawać kolejne samochody, żeby potrafić jeździć gwałtownie i dobrze. Nie myślcie, iż od razu nauczyłem się grać, minęło sporo czasu, zanim nauczyłem się poprawnie interpretować informacje płynące z kierownicy.
Nie sądziłem, iż takie emocje i wrażenia jest mi w stanie dostarczyć kierownica. Przez większość życia miałem styczność ze zwykłymi kierownicami, które dawały frajdę, ale dopiero po obcowaniu z zestawem Logitecha zrozumiałem jak duża jest różnica pomiędzy kierownicą dla amatorów, a kierownicą dla profesjonalistów. Wręcz czułem, iż moje przymocowanie jej do zwykłego stołu to obraza dla niej i dla ludzi, którzy ją zaprojektowali. Powinienem mieć prawdziwą platformę do grania ze sportowym fotelem. Taką, do której wsiadałbym z odpiętym kołem kierownicy, które zamykałbym chwilę przed rozpoczęciem gry. Dokładnie jak prawdziwi profesjonaliści. Pedały również zmieniają granie. Nie liczcie na zero-jedynkowe hamowanie – tutaj trzeba regulować siłę nacisku, dokładnie tak jak w aucie. To jest piękne, jak operowanie hamulcem może przeważyć szalę w czasie wyścigu.
Jakość sprzętu ma znaczenie
Można sobie mówić, iż to droga zabawka, iż to przerost formy nad treścią, bo zestaw składający się z kierownicy i pedałów kosztuje tyle, co sensowny samochód używany. Ale wystarczy kilka rozgrywek, żeby poczuć, iż nie znajdziemy samochodu używanego w tych pieniądzach, który dałby taką radość. Przez miesiąc siadałem do konsoli z bananem na twarzy, a odchodziłem od niej z pozytywnym uczuciem zmęczenia i satysfakcją, iż udało mi się przejechać Nurburgring o kilka sekund szybciej niż ostatnio, iż tym razem zająłem wyższe miejsce. To jest niesamowite i warte każdych pieniędzy. Czy stałem się lepszym graczem? Tak. Czy mam pole do poprawy – tak, bo zawsze można podkręcić swój wynik, przejechać lepiej, szybciej zareagować. Profesjonaliści nie grają na lepszym sprzęcie, bo mają taką fanaberię, tylko na ich poziomie robi on ogromną różnicę.
Sam doświadczyłem tego uczucia już kiedyś w przeszłości, gdy przesiadałem się jakiejś budżetowej myszki na gamingową mysz Logitecha – ależ wtedy headshoty wchodziły jak złoto. Okazało się, iż wbrew powszechnej opinii jakość sprzętu ma znaczenie. Miesiąc z zestawem Logitech PRO Racing Wheel i Logitech PRO Racing Pedals pozwolił mi doświadczyć tego uczucia po raz kolejny. Gdyby nie wysoka cena i mój ograniczony czas na granie, to pierwsze co zrobiłbym po odesłaniu zestawu testowego, byłoby kupno własnego egzemplarza. Wiem jednak, iż gdybym w przyszłości chciał skupić się na simracingu to byłby mój pierwszy wybór.
PS: Ale mi się mięśnie rąk poprawiły i to bez chodzenia na siłownię. I co teraz hejterzy grania, kto tu ma lepszego bica?
PS2: Normalnie gram z widokiem zza kierownicy, ale na potrzeby zdjęć wziąłem widok zza samochodu