Po sieci krąży już lakoniczny komunikat o cięciach w KTM. Pod tym pozornie prostym, technicznym przekazem o cięciu kosztów kryje się jedna z najważniejszych zmian w strukturze europejskiej branży motocyklowej od lat. Zmiana, która może na nowo ustawić relacje między kosztami, innowacją i wizerunkiem marek premium — i która stawia fundamentalne pytanie: czy era „engineering over marketing” właśnie wraca?
Podsumowanie- Bajaj Auto tnie koszty administracyjne KTM o 50%.
- Produkcja i linie montażowe zostają nietknięte.
- Mniej biurokracji, więcej produkcji
- Ryzyka: utrata części know-how, osłabienie marketingu i ducha marki.
- Długofalowo: sygnał, iż przemysł motocyklowy wchodzi w nową fazę
Restrukturyzacja po przejęciu
Bajaj Auto — indyjski gigant motoryzacyjny, który od lat współpracował z KTM w zakresie produkcji i technologii — w tym roku stał się faktycznym właścicielem większościowego pakietu austriackiej grupy Pierer Mobility (marki: KTM, Husqvarna, GasGas). Nowe kierownictwo zaczęło od bardzo konkretnego ruchu: redukcji kosztów ogólnych o ponad 50%.
Rajiv Bajaj, dyrektor zarządzający Bajaj Auto, ujął to bez zbędnej dyplomacji:
We see an opportunity to reduce overheads by more than 50%, including R&D, marketing, operations, and general administration.
Z czterech tysięcy osób pracujących w KTM Group aż trzy tysiące to pracownicy biurowi („white collar”), a tylko około tysiąca to robotnicy produkcyjni („blue collar”). I właśnie ta proporcja — zdaniem Bajaja — miała być dowodem na „przerośniętą” strukturę organizacyjną.
Co to oznacza?
Redukcja „overheads” nie oznacza zamykania fabryk ani ograniczania produkcji. Wręcz przeciwnie — Bajaj bardzo wyraźnie podkreśla, iż produkcja i zdolności wytwórcze są święte. W cięciach nie chodzi więc o mniejszą liczbę motocykli, ale o uproszczenie łańcucha decyzyjnego i obniżenie kosztów zarządzania.
Z perspektywy indyjskiego producenta to logiczny krok. Bajaj od dekad działa na rynku o ultraniskich marżach i wie, jak optymalizować każdy element procesu: od dostawców po logistykę. Włączenie tego podejścia do KTM-a ma zwiększyć elastyczność i umożliwić konkurowanie w globalnym segmencie premium, ale z niższymi kosztami bazowymi.
Nowa filozofia: mniej PowerPointa, więcej motocykli
Zwolnienia w działach R&D, marketingu i administracji mogą brzmieć jak ryzyko dla marki, której siłą była właśnie innowacja i emocjonalny storytelling. Ale Bajaj najwyraźniej widzi w tym potencjał:
- mniej biurokracji i powielających się funkcji między markami (KTM, Husqvarna, GasGas),
- zwinniejsze procesy rozwojowe,
- większy nacisk na efektywność i realną wartość dla klienta, nie tylko wizerunek.
W praktyce może to oznaczać powrót do bardziej surowego, „mechanicznego” DNA marki KTM — czyli mniej lifestyle’u, więcej czystej inżynierii i osiągów.
Ryzyka: innowacja, marka i morale
Ta transformacja ma jednak swoje ryzyka:
- Po pierwsze, redukcje w działach R&D mogą spowolnić cykl wprowadzania nowych modeli lub osłabić zdolność do szybkiego reagowania na trendy, np. w segmencie elektryków.
- Po drugie, mniejszy zespół marketingowy może oznaczać osłabienie komunikacji marki — a KTM był dotąd jednym z najlepiej komunikujących marek off-road na świecie.
- Po trzecie, radykalna zmiana kultury (z austriackiej „pasji i wolności” na indyjską „efektywność i dyscyplinę kosztową”) może odbić się na morale kadry menedżerskiej i projektowej.
Czy nadchodzi era „post-premium”?
To, co dzieje się dziś w KTM-ie, to nie tylko wewnętrzna restrukturyzacja. To symptom głębszej przemiany całej branży. Zaczyna się era post-premium — w której marki muszą łączyć emocje i inżynierię z realną efektywnością kosztową. Honda, Triumph, Yamaha czy Ducati będą się temu bacznie przyglądać — bo jeżeli KTM pod nowym zarządem utrzyma jakość, a obniży koszty, reszta rynku będzie musiała zareagować i… gonić KTM, który będzie 2 kroki „do przodu”!













