Auto tygodnia #47 – VW ID.7 Pro S

3 godzin temu

Volkswagenowi wyjątkowo się udał ten model. Duże, bardzo wygodne, świetnie wyciszone, dynamiczne, komfortowe, przestronne auto. Zalety można wymieniać długo, a i tak dla niektórych dyskwalifikacją będzie fakt, iż to samochód elektryczny. o ile jednak nie boicie się elektromobilności, to VW ID.7 Pro S jest jednym z najlepszych jej przejawów.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Zacznijmy od tego, co mnie osobiście w tym samochodzie urzekło najmniej. To jego wygląd. Niby w porządku, opływowa linia długiego (niemal 5 metrów!) wozu, pod oczywistym dyktatem aerodynamiki (współczynnik oporu powietrza to zaledwie Cx=0,23) formalnie jest w porządku.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Smukły profil z pochylonym dachem w tylnej części, ładnie wtopione oświetlenie (dobre matrycowe reflektory spięte świetlną, ledową klamrą z przodu, równie wyrafinowane ledowe lampy z tyłu), duże (20″), ale pasujące do całości alufelgi, zgrabnie wyprofilowane wloty powietrza w pasie przednim, czy progi z boku auta. Niby wszystko jest tu ok, ale… VW Arteon mi się bardziej podoba.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Inna sprawa, iż np. Tesla Model Y (mówię o wersji sprzed niedawno ogłoszonego liftingu) pozostało dziwniejsza i przypomina napompowaną kaczkę. Zatem może zakończę temat wyglądu tym, iż ID.7 jest ładniejszy od Tesli Model Y sprzed liftingu. Choć trudno to uznać za szczególnie wyrafinowany komplement. Na tym jednak moje zastrzeżenia dotyczące tego wozu się w zasadzie kończą, bo każda kolejna godzina, spędzona głównie we wnętrzu i za kierownicą tego wozu, sprawiała, iż zewnętrzną warstwę wizualną gwałtownie puściłem w niepamięć.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Testowana przeze mnie wersja to VW ID.7 Pro S, napędzana przez najnowszy w gamie elektrycznych Volkswagenów silnik APP550 generujący moc maksymalną na poziomie 210 kW (286 KM) i oferujący praktycznie od startu wysoki moment obrotowy na poziomie aż 545 Nm. Ten napęd zadebiutował właśnie w modelu ID.7, a w pozostałych elektrycznych Volkswagenach z serii ID jest on stopniowo wprowadzany. Wcześniej w modelach ID.3, ID.4, ID.5 czy ID.Buzz stosowano słabszą jednostkę o oznaczeniu APP310 (204 KM i 310 Nm momentu obrotowe). Jednak nie chodzi tylko o większą moc, ale przede wszystkim o znacznie lepszą, zauważalną w trakcie zwykłej eksploatacji, efektywność energetyczną elektrycznej jednostki APP550. Mimo większej mocy i większego momentu ten silnik potrafi być oszczędniejszy od starszych jednostek APP310 napędzających inne modele z serii ID.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

285-konny napęd w dużym, niemal pięciometrowym aucie okazuje się być strzałem w dziesiątkę. Stanowi bardzo udany kompromis pomiędzy efektywnością energetyczną, a oferowaną dynamiką. Jasne, elektryki potrafią być szybkie, przecież sieci społecznościowe aż się uginają od klipów z przyśpieszającą Teslą Model S Plaid, tyle, iż absurdalne poziomy przyspieszeń niczemu nie służą poza połechtaniem próżności właściciela. Dla mnie większe znaczenie ma to, czy auto sprawnie pozwoli np. wyprzedzić długi skład ciężarowy na drodze krajowej. Jak wygląda dynamika w opisywanym modelu?

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Jest naprawdę dobrze. Testowany wariant nie ma sportowych aspiracji, ale i tak zastosowany tu napęd pozwala ze startu zatrzymanego uzyskać 100 km/h w czasie 6,6 sekundy. Miejskie 50 km/h uzyskamy w czasie o ponad połowę krótszym. Natomiast zmiana prędkości w zakresie 80 – 120 km/h zajmuje tu niecałe 4 sekundy, auto nie traci chęci do rozpędzania w pełnym zakresie prędkości legalnych na drogach publicznych w Polsce, a ustalona przez producenta prędkość maksymalna testowanego wariantu to 180 km/h. Wystarczy, tym bardziej, iż na mokrej nawierzchni tylnonapędowe ID.7 przy odpowiednim temperamencie kierowcy pokazuje, iż kontrola trakcji ma tu co robić.

Dużą zaletą jest to, iż dysponowałem egzemplarzem z opcjonalnym DCC (adaptacyjne amortyzatory) i trybami jazdy. One naprawdę robią różnicę. Na przykład w trybie Eco reakcje na gaz są wyraźnie stępione, a prędkość jest ograniczona do 130 km/h (umownie, bo kickdown pozwoli jechać szybciej), celem jest oczywiście oszczędność energii. Do długich tras optymalnym wyborem jest tryb Comfort, ale dla tych, którzy chcieliby poczuć nieco adrenaliny jest też tryb sportowy i w każdym z nich nastawy układu kierowniczego zawieszenia czy napędu są zauważalnie odmienne. Jest też tryb indywidualny, w którym poszczególne ustawienia możemy dostosować pod własne preferencje.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Jak wspomniałem, testowana wersja to Pro S. Widoczny na zdjęciach czerwony lakier z czarnym dachem to opcja (820 zł), tak jak i charakterystyczne, 20-calowe alufelgi, wzór Montreal (dopłata 2640 zł). W użyczonym egzemplarzu zainstalowano również opcjonalną pompę ciepła (5330 zł), co jest pomocne szczególnie w chłodniejsze dni, pakiet Design Plus (12 260 zł) z elektrofotochromatycznym dachem panoramicznym (fajny bajer, jak ktoś lubi, dach jednym dotknięciem staje się mleczny lub przezroczysty) i adaptacyjnym zawieszeniem DCC, a także pakiet wykończenia wnętrza Style Plus (10 830 zł) w ramach którego otrzymujemy m.in. doskonałe elektrycznie regulowane fotele przednie ergoActive z podgrzewaniem i funkcjami masażu (bardzo dobrego masażu, to nie jest byle poducha wypychająca lędźwie).

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Podróż na pewno umili 14-drożny (12 głośników + centralny + subwoofer) system audio sygnowany marką Harman Kardon, zgodnie z otrzymaną przeze mnie specyfikacją, stanowił on standardowe wyposażenie testowanej wersji. O ile muzyka poprawia nastrój podczas podróży, o tyle ID.7 Pro S jest wyposażony na bogato o ile chodzi o systemy asystujące kierowcy. O adaptacyjnych reflektorach matrycowych IQ.Light już wspominałem, na pokładzie mamy też system Travel Assist łączący funkcje inteligentnego, adaptacyjnego tempomatu z adaptacyjnym prowadzeniem po pasie ruchu. Nie zabrakło systemu monitorowania czujności kierowcy, monitoringu otoczenia, wspomagania parkowania z kamerami 360° (nie zapomniano o spryskiwaczu tylnej kamery) czy asystentem parkowania, który może nas wyręczyć w manewrze. Jest też rozpoznawanie znaków drogowych. Ten ostatni system potrafił się pomylić, odczytując np. ograniczenie 60 km/h ze znaku na zjeździe z autostrady, mimo, iż z niej nie zjeżdżałem, ale można rozpiąć ograniczenia od tempomatu, zachowując jednocześnie bardzo przydatną funkcję inteligentnej rekuperacji wykorzystującej radar odległości od poprzedzającego pojazdu, a także dostosowanie działania adaptacyjnego tempomatu do konfiguracji drogi (auto łagodnie zacznie samo zwalniać podczas zbliżania się np. do ostrego zakrętu, czy do ronda).

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Jednak największym atutem tego auta jest zapewniany podczas podróży komfort w szerokim tego słowa znaczeniu. o ile zależy wam na wygodzie, opcjonalne fotele ergoComfort z masażami to opcja obowiązkowa, wyciszenie kabiny jest bardzo dobre. Przy prędkościach autostradowych bez problemu można prowadzić konwersację z pasażerami bez podnoszenia głosu, czy delektować się dźwiękami z wspomnianego wcześniej pokładowego audio Harman Kardon.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Na dodatek wygoda ta ma znaczenie, bo ID.7 to nie jest auto do jazdy wokół komina. Szczególnie w testowanej wersji Pro S pozwala na raz dojechać np. z Warszawy do Gdańska. W tym wariancie model dostarczany jest wyłącznie z większym z dwóch akumulatorów w gamie, o pojemności 86 kWh netto (czyli jest to pojemność użyteczna, pojemności brutto Volkswagen oficjalnie nie podaje). Według testów WLTP testowany model ma zasięg w jeździe mieszanej wynoszący 652 km. Pewnie powiecie niemożliwe, cóż, otóż możliwe. Co więcej, ten wóz jest w stanie pojechać i dalej, choć zależy to od warunków i temperamentu kierowcy, ale również od obecności pompy ciepła (a jest ona w ID.7 zawsze opcjonalna), a także od tego, byśmy pod żadnym pozorem nie wyłączali spiętej z nawigacją i radarem inteligentnej rekuperacji (genialne rozwiązanie, uwalniające kierowcę z pilnowania odzyskiwania energii). W każdym razie przy kilkustopniowej temperaturze testowany ID.7 z tempomatem zapiętym na 140 km/h zużywał ok. 23 kWh/100 km, co jest genialnym wynikiem. A im wolniej tym lepiej. Spokojna jazda nocą przez puste miasto pozwala zejść w okolice… 10-11 kWh/100 km! Sami sobie policzcie ile można wówczas przejechać. Podpowiem, znacznie więcej niż podany wyżej szacunek wg WLTP w cyklu mieszanym.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Jednocześnie ta ekonomia nie oznacza absolutnie żadnych wyrzeczeń w kwestii komfortu, muzyki, klimy, masaży i innych udogodnień. Wnętrze ID.7 jest nowoczesne, funkcjonalne, przestronne, wygodne, z mnóstwem użytecznych schowków. Kieszenie w drzwiach są flokowane, gniazda USB są dla wszystkich, ładowarka indukcyjna jest. Szeroki, choć nieregulowany podłokietnik z dużym schowkiem też. Przy czym brak regulacji nie jest tu wadą, bo jest on (w sensie, podłokietnik) na tyle duży, iż każdy się tu przypasuje. Podpowiem jeszcze tylko, iż oprócz widocznych na powyższym zdjęciu dwóch wyświetlaczy: kierowcy i centralnego, auto wyposażone było jeszcze w funkcjonalny i czytelny HUD.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Powiedzieć, iż ID.7 Pro S ma z tyłu dużo miejsca, to jak nic nie powiedzieć. Miejsca przed nogami jest tyle, iż miałem wrażenie, iż między moje kolana a oparcie przedniego fotela wcisnąłbym kabinówkę (jednak uczciwie przyznam, iż nie przeprowadziłem takiej próby). Bagażnik też jest konkretny, według danych producenta mieści 532 litry i choć nie jest to może rekord wśród aut o rozmiarach zbliżonych do 5 metrów długości, to trudno mieć w tej materii jakieś zastrzeżenia. Po złożeniu oparć tylnej kanapy przestrzeń bagażowa rośnie do 1586 litrów. Pasażerowie kanapy mają nie tylko dużo przestrzeni, ale też ta przestrzeń jest bardzo funkcjonalnie rozplanowana: szeroki podłokietnik z dwoma miejscami na napoje, gazetowniki + mniejsze kieszonki w oparciach przednich foteli, schowki (flokowane) w boczkach drzwi, sterowanie trzecią strefą klimy i podgrzewaniem skrajnych siedzisk na panelu centralnym pomiędzy przednimi fotelami, do tego dwa gniazdka USB-C i jeszcze wieszaczki w słupkach B. Pewnie coś pominąłem, ale clue polega na tym, iż niczego tu nie brakuje.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

System ID.software 5.2 to już solidny kawałek płynnie działającego kodu, bez widocznych już objawów chorób dziecięcych (obserwowanych w czasach debiutu pierwszego ID.3), ale jakby ktoś chciał to oczywiście Apple CarPlay (jak widać na zdjęciu) czy Android Auto działają, naturalnie bezprzewodowo.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Jaką moc maksymalnie był w stanie przyjąć testowany egzemplarz i ile zajęło mi jego ładowanie z poziomu ok. 22% do 81%? Już odpowiadam. Podpiąłem widoczne na moich zdjęciach auto do bardzo szybkiej ładowarki Ionity w Nowostawach pod Łodzią (nominalna moc tej stacji to aż 350 kW). Według specyfikacji modelu, VW ID.7 Pro S powinien być w stanie przyjąć maksymalnie 200 kW. Mnie tyle się nie udało, a najwyższa odnotowana podczas sesji ładowania wartość jest widoczna na powyższej fotografii: 180 kW. To wciąż nieźle. W efekcie doładowanie z poziomu 22% do 81% baterii o pojemności użytecznej (netto) wynoszącej 86 kWh zajęło dokładnie 24 minuty.

VW ID.7 Pro S (fot. Dariusz Hałas / iMagazine.pl)

Ile zatem trzeba zapłacić za tak udany pojazd? Niech przemówi aktualny, promocyjny cennik:

Jak łatwo zauważyć, każda wersja ID.7 potaniała. I to sporo. Testowany przeze mnie wariant ID.7 Pro S kosztował jeszcze niedawno niemal 280 tysięcy zł. Teraz można go nabyć za kwotę o 40 000 zł niższą. I nie, to nie jest odliczona potencjalna dotacja z nowego programu NaszEauto, tę możecie sobie jeszcze odliczyć od ceny, o ile faktycznie zamierzacie składać wniosek (można od 3 lutego br.). Testowany wariant, dzięki obniżce ceny mieści się w limicie cenowym, wynoszącym dla nowego programu dotacji dla elektromobilności 225 tys. zł netto (czyli 276 750 zł brutto).

Mój Elektryk 2.0 to teraz program NaszEauto – NFOŚiGW oficjalnie ogłosił start programu, kwoty i termin naboru wniosków

Ewentualnie w ramach programu testów Test It. Love It, możesz przez miesiąc testować (bez zobowiązań, ale odpłatnie, co i tak się opłaca w stosunku do klasycznego najmu krótkoterminowego) nowego VW ID.7. O szczegółach tego programu już pisałem. W każdym razie, gdy zdecydujesz się na taki test, zapłata za niego zostanie odjęta od ceny kupionego modelu, czyli gdy faktycznie kupisz ten samochód, miesiąc jazdy masz w gratisie.

Podsumowując: gdyby ten samochód pojawił się na rynku kilka lat temu, śmiem twierdzić, iż Tesla nigdy nie uzyskała by tak dobrej pozycji na rynku. Życie ułożyło się jednak inaczej. Dla konsumenta nie ma to jednak znaczenia, liczy się przede wszystkim to, iż mamy coraz większy wybór, a ID.7 Pro S, to wybór bardzo dobry.

Program Test It, Love It – coś dla potencjalnie elektromobilnych, planujących elektrycznego Volkswagena

Jeśli artykuł Auto tygodnia #47 – VW ID.7 Pro S nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału