Audi Q8 TDI – oszczędny luksus

1 miesiąc temu

Ponad 1000 km zasięgu na jednym baku? Nie ma problemu, choćby z ciężką nogą…


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 2/2024


TDI

286 KM i 600 Nm wytwarzanych przez 6-cylindrowy silnik wysokoprężny pozwala testowanemu Audi Q8 50 TDI osiągnąć setkę w 6,1 s, spalając średnio przy tym 8,6 l na 100 km, według producenta. Moje testy zamknęły się po pokonaniu trasy i jazdy po mieście, w sumie w rejonie 1100 km, a komputer pokładowy wskazywał pozostały zasięg w rejonie 30–40 km. Q8 50 TDI ma 85 l bak paliwa i był w pełni zatankowany. Szacuję, iż w baku były jeszcze ok. 4 litry diesla, na podstawie pozostałego zasięgu, więc spaliłem ok. 81 litrów, co daje nam rejon 7,35 l na 100 km.

A to wszystko na 22-calowych felgach obutych w opony Continental WinterContact TS 860S w rozmiarze 285/40 R22.

Muszę przyznać, iż jestem lekko zaskoczony, szczególnie jeżeli dodamy do tego rachunku fakt, iż temperatura była poniżej zera, podróż autostradowa nie przekraczała 140 km/h na GPS (licznikowe 146–150 km/h), a auto przeważnie było w trybie Sport. Niestety nie byłem w Niemczech, aby sprawdzić, czy Vmax na poziomie 241 km/h jest osiągalna.

Więcej niż potrzeba

Odświeżone Q8 wizualnie prezentuje się teraz jeszcze lepiej i trudniej je odróżnić od modelu RS Q8 na drodze, szczególnie iż oba warianty można wyposażyć w 23-calowe felgi. Od siebie jedynie polecę obowiązkowo wyposażyć się w najwyższy pakiet Czerń, jak w każdym modelu Audi.

Testowany egzemplarz pomalowano bardzo nietypowym i rzadko spotykanym lakierem, który bardzo przypadł mi do gustu – złoty Sakhir metalik. Ten pustynny lakier wygląda prawie płasko, dopóki nie zaświeci słońce, kiedy to rozświetla się, zaskakując widza za każdym razem. Czarne felgi i wnętrze znakomicie z nim kontrastowały, a to ostatnie wyposażono w dosłownie wszystko, co było dostępne na długiej liście opcji. Może wystarczy, jak powiem, iż wartość testowanego Q8 wyniosła 588 tys. PLN, co oznacza 177 tys. PLN w opcjach, bo bazowa cena tego modelu (z tym silnikiem) to 411 tys. PLN (45 TDI jest tańszy).

Infotainment

Pomimo iż jestem ogromnym fanem CarPlaya, ze względu na dostęp do Waze’a, Apple Music, Overcast oraz BookPlayer, to lubię natywne integracje producentów. Wiemy już, iż Audi ma natywne wsparcie dla Apple Music, którego jeszcze nie miałem okazji sprawdzić, co spisuje się znakomicie wtedy, kiedy mamy jakikolwiek problem z dostępem do internetu lub naszego telefonu.

Mniej cieszy mnie fakt, iż wszystkie te samochodowe systemy, niezależnie od producenta, stają się coraz bardziej skomplikowane, mają regularnie dokładane funkcje, które trzeba chować w miejscach, w których nie pomyślelibyśmy, żeby ich szukać. Przykład mam jeden, bo chodzi o nowego asystenta, który jest zawsze domyślnie włączony i który głośno daje nam znać, jeżeli przekroczymy ograniczenie prędkości. Trzykrotnie. Wyłączać go trzeba każdorazowo i aby to zrobić, należy wejść do sekcji MMI Pojazd, tam przejść do ustawień samochodu, gdzie tej funkcji nie ma na liście, ale możemy tutaj kliknąć ikonkę ustawień dla ustawień (tak – ustawienia mają swoje ukryte menu ustawień) i dopiero tam znajduje się suwak do wyłączenia tej „przypominajki”. Nie wiem, jaki jest obecny status przepisów prawa UE w tym temacie, ale wolałbym nie mieć asystenta znaków w aucie, niż za każdym razem musieć to manualnie wyłączać.

Sam design UI jednak nie jest objęty prawem UE i uważam, iż w Audi już nadszedł czas, aby uprościć systemy, kafelki i ikonki, aby wszystko było bardziej intuicyjne i zrozumiałe.

Aha, jeżeli szukacie ogrzewania kierownicy, to jest w ustawieniach panelu klimatyzacji, które uruchamiamy z dolnego ekranu.

Pomimo tych narzekań, jak już wszystko skonfigurujemy i zapoznamy się z MMI, to nie mamy potrzeby tam więcej wracać, a podstawowe funkcje są faktycznie zrozumiałe i łatwo dostępne. No i całość jest (dla mnie) zdecydowanie prostsza niż w niektórych innych markach samochodów.

Jazda

Q8 na pneumatycznym zawieszeniu to jednak mistrzostwo świata na drodze. Pomimo wysokiej wagi i środka ciężkości (w porównaniu do samochodów elektrycznych, jak chociażby testowany w tym wydaniu Audi SQ8 e-tron), prowadzi się łatwo i… no właśnie. Komfortowo albo sportowo, zależnie od ustawień. Jednak choćby sportowe ustawienia nie dają się we znaki i można z nich korzystać na długich dystansach.

TDI, dopracowany już przez tak wiele lat, pracuje zaskakująco kulturalnie i jedyne, do czego mogę się przyczepić, to do dźwięków, jakie wydaje, gdy przebywamy na zewnątrz auta. Benzynowe jednak brzmią… ładniej, a elektryki wcale.

Wnętrze jest przestronne, konfigurowalne, fotele mogą masować i wentylować, tylna kanapa może się regulować, a przestrzeń bagażową możemy oddzielać całkowicie od reszty auta dzięki odpowiedniej zintegrowanej siatki bezpieczeństwa, abyśmy nie dostali po głowie czymś w przypadku awaryjnego hamowania. Podwójne szyby skutecznie tłumią odgłosy z zewnątrz, a o atmosferę dba Bang & Olufsen Premium Sound System.

Elektryczność vs kontrolowane eksplozje

Dzisiaj jest presja na przesiadanie się na samochody elektryczne, które oczywiście mają swoje miejsce na rynku, ale to przez cały czas technologia rozwijająca się, w której rozwój inwestowane są gigantyczne pieniądze, co oznacza, iż będzie się w nadchodzących latach dynamicznie zmieniać i niestety też gwałtownie starzeć.

Jest jednak miejsce na obie te technologie już dzisiaj i każdy będzie musiał sobie dobrać tą, która mu bardziej odpowiada. Nie bez znaczenia będzie tutaj cena, możliwości ładowania w domu, ceny paliwa i wiele innych czynników. W moim przypadka szala przez cały czas przechyla się na stronę dinozaurów, ale jednocześnie z każdym skokiem technologicznym balans jest coraz bardziej wyrównany. Nie wiem, co będzie za kilka lat… O ile w ogóle będziemy mieli wybór.

Możliwość spędzenia czasu za kółkiem zarówno SQ8 e-trona, jak i Q8 TDI, ponownie mi przypomniała, jak dobre dzisiaj są samochody napędzane kontrolowanymi eksplozjami i mam jednak nadzieję, iż prędko nie przestaniemy rozwijać tej technologii.

Idź do oryginalnego materiału