Aston Martin DB5 zyskał medialną popularność dzięki filmowej produkcji z Jamesem Bondem. Powstawał krótko, bo tylko przez dwa lata i po wyprodukowaniu ok. 900 egzemplarzy w 1965 roku jego produkcja się zakończyła. Teraz jednak auto wraca na linię montażową w limitowanej serii DB5 Goldfinger Continuation.
Nawiązanie do legendarnego pojazdu z lat 60. jest w tej historii niezwykle ważne
Aston Martin DB5 zadebiutował po raz pierwszy w filmie „Goldfinger”. Za jego kierownicą w roli agenta 007 zasiadł sam Sean Connery. Auto miało cały arsenał gadżetów na pokładzie, z których Bond oczywiście robił użytek – począwszy od karabinów maszynowych ukrytych w atrapach świateł, poprzez obrotowe tablice rejestracyjne, na wyrzutni oleju, czy fotelu pasażera z katapultą kończąc.
Budowa jednego egzemplarza zajmuje 4500 roboczogodzin
Podobnie jak oryginał, współczesna wersja DB5 otrzyma srebrne malowanie i 4-litrową rzędową szóstkę generującą prawie 290 KM. Silnik sparowano z 5-biegową manualną skrzynią ZF, która kieruje moc na tylne koła. Samochód powstaje zgodnie z oryginalnymi planami, ale z uwzględnieniem trwalszych materiałów oraz elementów odpornych na korozję.
Kontynuacja projektu po 55 latach ma przywoływać kultowy pojazd z filmu, a co za tym idzie zostanie wyposażona w działające i w pełni funkcjonalne gadżety, a przynajmniej w część z nich. Proces budowy odbywa się w historycznych zakładach Astona Martina w Newport Pagnell, przy współudziale specjalistów od efektów specjalnych z firmy EON Productions.
To raczej oferta dla kolekcjonerów
Cena DB5 Goldfinger zaczyna się od 2,75 mln funtów (plus podatek), co czyni z niego jedną z najrzadszych tego typu zabawek na świecie. Bynajmniej ten fakt nie odstrasza potencjalnych nabywców, którzy ustawili się już po specjalną edycję auta w kolejce. Mocno limitowanej, bo składającej się zaledwie z 25 egzemplarzy. Pierwsze dostawy do klientów przewidziano na drugą połowę 2020 roku.
Zdjęcia: carscoops.com
