
Włoski hatchback nie jest już produkowany od dawna, ale wciąż stanowi ciekawą propozycję na rynku wtórnym.
W rasowym wydaniu może być choćby przyszłym youngtimerem. Ten Abarth Punto Evo jest tego znakomitym przykładem. Choć wielu widzi w nim jedynie Fiata z innym logo, to naprawdę fajna i dopracowana zabawka.
W tym miejscu trzeba na moment zatrzymać się na hot hatchach segmentu B. To niestety wymierający gatunek. Wystarczy dodać, iż Peugeot 208 GTi, Renault Clio R.S. i Ford Fiesta zostały uśmiercone. Na rynku utrzymało się Polo GTI i i20 N, ale to raczej ostatni oddech tej klasy samochodów. A szkoda.
Abarth Punto Evo na niemieckiej autostradzie
Warto podkreślić, iż egzemplarz będący głównym bohaterem tego materiału to wersja SuperSport, która skrywa nieco większy potencjał. Jakby tego było mało, układ napędowy uległ poprawkom (Stage 1), które zaowocowały dodatkowym wzrostem mocy.
Przypomnijmy, iż seryjny Abarth Punto Evo SuperSport ma pod maską benzynowy, doładowany silnik o pojemności 1,4 litra, który generuje 180 koni mechanicznych oraz 270 niutonometrów. Tymczasem prezentowana sztuka oddaje do dyspozycji 200 koni mechanicznych i 320 niutonometrów.
>Abarth 500e Turismo. Wygląda bojowo, ale daleko nie dojedziesz
Przenoszeniem mocy na przednią oś zajmuje się sześciobiegowa skrzynia manualna. Przed modyfikacjami, włoskie auto osiągało setkę w 7,5 sekundy i potrafiło rozpędzać się do 215 km/h. A co potrafi teraz?

Dokładne dane nie zostały ujawnione, ale na słynnym kanale można zobaczyć, jak przyspiesza ten charakterny wóz. Wskazówka prędkościomierza wspina się w zaskakująco szybkim tempie, choćby jak na Abartha. I nietrudno to docenić.
Należy w tym miejscu podkreślić, iż próba została zrealizowana na niemieckiej autostradzie pozbawionej ograniczeń prędkości. Zalecamy jednak, by nie powtarzać takich wyczynów, bo jest to zwyczajnie niebezpieczne.