Często słyszę od znajomych, czy czytam komentarze na internecie, iż ludzie zaczną kupować auta elektryczne, jak będą one miały 1000 kilometrów zasięgu. Notabene wcale nie tak wiele aut spalinowych może pochwalić się takim wynikiem. A już szczególnie jeżeli to jest SUV, który z racji wagi i oporu powietrza zużywa więcej paliwa od tradycyjnych sedanów czy kombi.
Do niedawna w przypadku aut elektrycznych, osiągnięcie takich przebiegów na jednym ładowaniu było niemożliwe. Ale postęp w dziedzinie akumulatorów litowo jonowych trwa cały czas i umożliwia zwiększenie pojemności baterii bez zwiększania jej masy oraz rozmiarów. Jedną z nowości w tej dziedzinie są ogniwa wykonane w technologii semi solid state.
Ta technologia oznacza wyeliminowanie płynnego elektrolitu i zastąpienie go specjalną strukturą, która umożliwia poruszanie się jonów litu. Dzięki temu zwiększa się gęstość energetyczna baterii, a jednocześnie praktycznie niemożliwy jest samozapłon akumulatora.
Obecnie nie ma w masowej produkcji akumulatorów w 100 procentach o stałym elektrolicie, ale powstają już konstrukcje hybrydowe. I właśnie taką baterię ma bohater tego artykułu.
IM Motors to marka koncernu SAIC znanego w Polsce z aut marek Maxus i MG. Przy czym, o ile oba te brandy mają konkurować przede wszystkim atrakcyjną ceną, to samochody IM są dużo bardziej premium. Wyglądają bardzo futurystycznie, a dodatkowo są naszpikowane nowoczesną technologią.
Model L6, co interesujące nie zadebiutował w Chinach, ale w Europie, a dokładniej to w marcu tego roku na targach motoryzacyjnych w Genewie. To limuzyna o długości 4.9 metra i rozstawie osi 2950 mm.
Na pewno jej wygląd zwraca na siebie uwagę, ale też trzeba przyznać, iż nie każdemu się podoba. Tak samo dotyczy to wnętrza auta. A już szczególnie, jak klient wybierze opcję z wolantem zamiast tradycyjnej kierownicy. Samochód w klasycznych wersjach jest dostępny w Chinach mnie więcej od połowy roku, ale dopiero teraz trafia na rynek zapowiadana od początku roku odmiana o zasięgu 1000 kilometrów.
Jest ona wyposażona w baterię o pojemności 123.7 kWh, która waży 621 kilogramów. Dla porównania akumulator o pojemności 75 kWh z Tesli Model Y ma masę około pół tony.
Za napęd LS6 w odmianie Lightning odpowiadają dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 470 KM. Dzięki instalacji o napięciu 800 V samochód może bardzo gwałtownie uzupełniać energię w baterii. Naładowanie auta od 10 do 80 procent zajmie około 15 minut. Wersja Lightning jest najdroższą odmianą tego modelu i kosztuje w Chinach 345 tys. juanów. Po przeliczeniu daje to kwotę 190 tys. złotych. Aczkolwiek trzeba pamiętać, iż ogólnie w Chinach samochody są mniej więcej dwa razy tańsze niż w Europie. Także jeżeli auto trafi do Polski, to cena będzie zdecydowanie wyższa.
Właściciel marki IM Motors, czyli koncern SAIC na wspomnianych targach w Genewie deklarował, iż chce, aby samochody IM trafiły do Europy, ale póki co na deklaracjach się skończyło. Prawdopodobnie firma czeka aż Unia Europejska i Chiny osiągną porozumienie w kwestii zastąpienia niedawno wprowadzonych ceł innym systemem. Niedawne wypowiedzi urzędników z Brukseli świadczą o tym, iż powinno to nastąpić wkrótce.
Na sam koniec warto dodać, iż 1000 kilometrów, o których mowa jest wynikiem odnotowanym według chińskiej normy CLTC. Jest ona bardzo optymistyczna, gdyż zakłada duży udział jazdy miejskiej gdzie samochody elektryczne osiągają najmniejsze zużycie prądu. W praktyce te zasięgi będą mniejsze.
Ale bateria 123 kWh pozwala spokojnie przejechać choćby 600 kilometrów z prędkością autostradową, a na drodze krajowej wyniki 800 czy choćby 900 kilometrów na jednym ładowaniu są jak najbardziej możliwe. Czy zatem jesteśmy w tym miejscu, w którym zasięgi aut elektrycznych przestaną być w ogóle tematem do rozmów?
Może to jeszcze nie jest ten moment, ale konstrukcje takie jak właśnie IM L6 są tymi pierwszymi jaskółkami. Wiosny wprawdzie nie czynią, ale ewidentnie pokazują, iż się zbliża. W końcu pierwsze samochody na prąd takie jak Nissan Leaf miały zasięgi na poziomie 120 kilometrów. Po dziesięciu latach znaleźć auto, które przejeżdża 500 kilometrów, nie jest większym problemem. A co będzie za kolejne 10 lat? Czas pokaże.